Rzecz miała miejsce pod Brdowem w pow. Kolskim i dziś na błoniu przed tamtejszym klasztorem rekonstruktorzy i mieszkańcy odtworzyli dramatyczne wydarzenia sprzed 160 lat.
Oddziałem powstańców dowodził francuski oficer - podpułkownik Léon Young de Blankenheim. Obóz powstańców został wczesnym rankiem ostrzelany z artylerii i zaatakowany przez kilkakrotnie liczniejsze siły carskie - mówi Ireneusz Karbowski - prezes stowarzyszenia historycznego "Gloria Victis" z Wieruszowa.
Rosyjska przewaga była trzykrotna, atakowało blisko 1500 carskich żołnierzy, powstańców, głównie kosynierów, było około 500. Pomoc pobliskich oddziałów nie nadeszła w porę. Poległo 75 powstańców, których okoliczna ludność zebrała z pola bitwy. Zostali z honorami pogrzebani na pobliskim cmentarzu
- mówi Ireneusz Karbowski.
Pamięć tamtych wydarzeń w Brdowie kultywowana jest na co dzień - mówi mieszkanka miejscowości - Agnieszka Sławnikowska - członkini jednej z grup rekonstrukcyjnych.
Staramy się kultywować i pamiętać o tym wydarzeniu na co dzień - 1 maja, 3 maja odwiedzamy mogiły powstańców, 1 listopada - co roku - od lat mieszkańcy Brdowa pamiętają i tej bitwie i o poległych
- mówi Agnieszka Sławnikowska.
Pomoc udzielona powstańcom dla miejscowości miała konsekwencje typowe w tamtym czasie - władze carskie odebrały miasteczku prawa miejskie, których Brdów już nie odzyskał.