Parowozy kursują codziennie między Poznaniem a Wolsztynem. To niewątpliwie powód do dumy. Ale ta duma kosztuje. Marszałek płaci za połączenie wykonywane zabytkową lokomotywą około 2 milionów złotych rocznie. Przewozy na tej trasie wykonywane autobusem szynowym kosztowałyby około 1 mln zł.
Czyli zamiast tego jednego zabytkowego połączenia, można by uruchomić dwa zwykłe. Dopłaca też właściciel parowozowni i tym samym lokomotywy, czyli PKP Cargo.
Pomóc w zdobywaniu pieniędzy na dalszą działalność ma spółka "parowozownia Wolsztyn". Oczywiście zakłada się, że przez pierwszych kilka lat będzie przynosiła ona straty. Nie wiadomo czy jest w ogóle możliwe zarabianie na czynnej parowozowni.
A już 27 kwietnia w Wolsztyńskiej Parowozowni odbędzie się XX Jubileuszowa Parada Parowozów. Podczas imprezy wystąpi między innymi Oceana i najbardziej znany polski iluzjonista Maciej Pol. Paradę uświetnią lokomotywy z Austrii, Czech, Węgier i Słowacji.
_____________________________________________________________________________________________________
Los ostatniej działającej parowozowni na świecie leży więc rękach samorządów. Czy już wkrótce zamieni się ona w kolejowy skansen? Czy w czasach kryzysu warto jest wydawać miliony dla prestiżu? Odpowiedzi na te pytania szukała Anna Skoczek.
Samorządowcy już od kilku ładnych lat chcą stworzyć ,,tego roku" ową spółkę, tak więc nie jest to jakiś wielki news...