W lasach są grzyby. Sprawdź je!

Przypomnijmy, że termin zapłaty podatku minął z końcem kwietnia. Jest to podatek lokalny, ale obowiązkowy. Jednak z ich ściągalnością gminy cały czas mają kłopot. Dlaczego? Czy pobieranie opłaty za posiadanie psa ma sens? Dlaczego tak trudno ją wyegzekwować i na co powinny być przeznaczane pieniądze z tej puli?
Konin jest przykładem miasta, które przegrywa walkę z psim problemem. Najpierw wprowadzono kary dla tych, którzy nie sprzątają po swoich czworonogach. Karany miały być nawet osoby, które idąc na spacer z psem nie mają przy sobie woreczka na odchody. Skutek był raczej marny. W ubiegłym roku, po dwuletniej przerwie, przywrócono opłaty za posiadanie psów. Jedynie ci, którzy zaczipowali swoje zwierzęta w tym roku zostali jednorazowo z niej zwolnieni. Pozostali muszą zapłacić 60 zł. - Jednak niewielu z tego obowiązku wywiązało się niewielu - przynaje Marek Zawidzki, sekretarz Urzędu Miasta w Koninie. Od egzekwowania obowiązku opłaty za psa jest straż miejska. - Na razie pouczamy - mówi tymczasem komendant konińskich strażników - Mieczysław Torchała.
W Poznaniu opłata za psa wynosi 55 złotych rocznie. Czy to za dużo? Wygląda na to, że tak. Poznańscy urzędnicy trzy lata temu prowadzili wielką kampanie zachęcającą do darmowego czipowania psów - uzasadniali to dobrem zwierząt. Jeżeli pies zaginie to łatwiej go znaleźć. Teraz każdy pies w mieście musi mieć czip. Strażnicy miejscy wyposażeni są w specjalne czytniki i kontrolują zwierzęta. Jeżeli pies nie ma czipa, to właściciel dostaje mandat, a poza tym w określonym czasie musi przyjść do siedziby straży miejskiej i pokazać, że pies ma już wszczepiony mikrochip z informacjami identyfikacyjnymi.
W Poznaniu zaczipowanych jest już ponad 40 tysięcy psów - a baza danych ich właścicieli stała się podstawą do wysyłania wezwań do zapłaty. Ale poznaniacy nadal są oporni. W tym roku podatek zapłacił co trzeci właściciel psa. Nikt jednak przed opłatą nie ucieknie. Beata Suleja z Wydziału Finansowego Urzędu Miasta Poznania mówi o tym, że jest coś, co mobilizuje poznaniaków do regulowania opłaty za psa. To obawa przed egzekucją komorniczą.
Jakie jeszcze obowiązki mają właścicieli psów? A może uważają, że nie mają żadnych? Jak się okazuje, wielu z nich nie reguluje obowiązkowej opłaty, uchwalanej przez gminy. Urzędnicy zastanawiają się jak ją egzekwować. Spierają się czy należy karać opornych czy nie. Radna z Konina, Monika Kosińska, która głosowała za przywróceniem opłat - uważa, że przede wszystkim trzeba najpierw informować. Innego zdania jest Janusz Miedziński ze Stowarzyszenia Akcja Konin - uważa, że przede wszystkim trzeba karać albo nie uchwalać przepisów, których nikt nie respektuje. Mieszkańcy Konina uważają bowiem, że przywrócenie w tym mieście opłat za posiadanie psów i wprowadzenie kar dla tych, którzy nie sprzątają po swoich zwierzętach, nic nie dało. Właściciele psów czasami tłumaczą się tym, że w mieście brakuje bezpłatnych woreczków na odchody i specjalnych koszy. W Koninie przywrócenia opłat za posiadanie psów i zwolnień dla tych, którzy zaczipują swoje zwierzęta domagało się Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. - Ale radni projekt uchwały zmienili - mówi prezes konińskiego TOZ-u Krzysztof Furmanek.
W Poznaniu pieniądze z opłat za psy wpadają do tak zwanego wspólnego worka budżetowego. Ale co roku powstają też psie inwestycje - toalety dla czworonogów w centrum miasta, wybiegi dla psów czy imprezy dla posiadaczy psów takich jak "Kejtrówka". Jakie obowiązki powinni mieć właściciele psów w mieście i na co przeznaczać pieniądze z opłat za czworonogi? Jak skłonić właścicieli psów do płacenia podatku za zwierzę? Czy to w ogóle możliwe? Dlaczego właściciele psów unikają obowiązkowych opłat? Czy takie opłaty są konieczne?