W mieście wiszą reklamy narkotyków, policja nie widzi wzmożonej działalności dilerów. Wczoraj zwróciliśmy uwagę na wlepki porozklejane w mieście, a pisane cyrylicą, na których reklamowane są narkotyki. Jest na nich instrukcja jak dotrzeć do sprzedawcy.
Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak zapytany o naklejki odpowiada ogólnikowo, że policjanci mają narkotykowe podziemie pod lupą:
- Sukcesywnie policjanci realizują różnego rodzaju sprawy kryminalne związane z handlem narkotykami. W ostatnim czasie funkcjonariusze nie zwrócili uwagi na to, żeby nastąpiła jakakolwiek ekspansja, czy też wzmożona działalność handlarzy i dilerów narkotykowych, także w grupie rosyjskojęzycznej, przebywającej w Wielkopolsce - mówi Andrzej Borowiak.
Policjanci sprawdzają Ukraińców przybywających do pracy w Polsce. Jak zapewnia rzecznik policji, w żadnym przypadku nie było mowy o przestępstwach narkotykowych.
- Te konkretne naklejki nic nie znaczą, bo to jest informacja zakamuflowana. W internecie tego rodzaju informacji są dziesiątki razy więcej - dodaje Borowiak.
Monar, którego próbowaliśmy zainteresować sprawą odpowiedział, że sami mamy sprawdzić czy te naklejki są skuteczne.
Wieloletni streetworker Marcin Halicki z Fundacji "Mili ludzie" przestrzega przed lekceważeniem zagrożenia:
- Rodziny często są zagonione, dzieci często zostają same, a dzieci rozwieszające takie ogłoszenia zdają sobie z tego wszystkiego sprawę. Tego typu reklamy, zwłaszcza w języku rosyjskim, są niebezpieczne, bo wielu Ukraińców i obywateli krajów byłego Związku Radzieckiego pracuje w Poznaniu. Polityka socjalna nie nadąża za problemami społecznymi, także narkotykowymi, wiążącymi się z przybywającymi do Polski Ukraińcami - mówi Marcin Halicki. W jego ocenie na ulicach powinno być więcej stretworkerów pracujących m.in. z młodzieżą.
Ponadto co znaczą słowa "że policjanci mają narkotykowe podziemie pod lupą"? Czyli co, wiemy kim są, gdzie się mieszczą i przyglądamy im się jak działają - tak? A ja głupi myślałem, że dilerów się wyłapuje żeby tego badziewia nie rozprowadzali. Wychodzi na to, że jest jeszcze gorzej, bo już wskazanie palcem dilera nie wystarczy, trzeba by wskazać go jak sprzedaje. Kto wie a może i to jest zbyt mało i czekają na wskazanie sporej dostawy w myśl zasady pozwólmy się rozwinąć żeby było co zwalczać.