Jesienią 2021 roku poznańscy policjanci z grupy zwalczającej przestępczość samochodową chcieli złapać złodzieja. Wiedzieli, że auto skradzione w Poznaniu, zostało przewiezione do podpoznańskej Dąbrówki.
Tam policjanci zorganizowali zasadzkę. To miała być standardowa akcja - mówił dziś prokurator Marek Piegat.
Wydarzenia te ostatecznie zakończyły się - muszę powiedzieć - bezpardonowym atakiem zmierzającym do pozbawienia życia wykonującego swoje obowiązki służbowe policjanta. W reakcji na to zachowanie, celem uniemożliwienia dalszej jazdy oraz ochrony przed staranowaniem, pokrzywdzony oddał w kierunku nadjeżdżającego strzały z broni służbowej. Mimo to kierowca nie zatrzymuje się i doprowadza do potrącenia pokrzywdzonego. Dokonał swoich własnych wyborów, a teraz czas na konsekwencje
- mówił prokurator.
Dominik Z. razem z bratem został oskarżony także o paserstwo, trzeci mężczyzna o kradzież auta. Żaden nie przyznaje się do winy. Dla Mikołaja Z. prokurator chce roku więzienia, dla trzeciego mężczyzny - trzech lat. Wszyscy obrońcy zażądali dziś dla oskarżonych uniewinnienia. Podważają opinie biegłych i zeznania policjantów uczestniczących w akcji.
Pełnomocnik poszkodowanego policjanta zażądała dziś od głównego oskarżonego 80 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Aplikant adwokacki Marika Słocka powołała się na opinię biegłych.
Z uwagi na przebieg zdarzenia, a przede wszystkim upadek na twarde podłoże i uderzenia o to podłoże głową, stanowiło to bezpośrednie zagrożenie życia pokrzywdzonego, natomiast gdyby doszło do stłuczenia pnia mózgu, wówczas doszłoby do śmierci mózgu, która jest równoznaczna ze śmiercią
- mówiła Marika Słocka.
Poszkodowanego policjanta nie było dziś w sądzie. Na wcześniejszych rozprawach - ze względu na charakter swojej pracy - zawsze był w kominiarce. Wyrok poznamy pojutrze.