Jego zdaniem pracownicy konsulatu mogli werbować dywersantów i stąd decyzja o zamknięciu placówki.
To są ludzie, którzy za pomocą swoich kontaktów albo z obywatelami Polski, albo obywatelami innych krajów, niekoniecznie tego, w tym przypadku Rosji, usiłują namówić do czegoś, co jest niezgodne z prawem i działa przeciwko naszym interesom. Dokonują zatem przestępstwa i jeśli to zostanie nakryte i udowodnione, taką osobę się wyrzuca
- twierdzi Andrzej Byrt.
Jak podkreślił były ambasador w Niemczech i Francji, budynek konsulatu przy ulicy Bukowskiej należy do miasta. Samorządy zarabiają na takich obiektach, chociaż zdarzały się przypadki, kiedy rosyjscy dyplomaci unikali płacenia za wykorzystywane nieruchomości.
Wniosek o utworzenie placówki w miejscu zamkniętego rosyjskiego konsulatu przesłała do polskich władz Ukraina.
Uważam, że to sensowne. To byłaby bardzo symboliczna zamiana
- ocenia Andrzej Byrt.