NA ANTENIE: TUBULAR BELLS 2003/MIKE OLDFIELD
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Profesor Wojciech Polak: "plam i zaniedbań, niezrealizowanych różnych zadań po 1989 roku było mnóstwo"

Publikacja: 13.12.2022 g.18:54  Aktualizacja: 13.12.2022 g.18:59 Krzysztof Polasik
Poznań
Wojciech Jaruzelski cały czas nie został pozbawiony tytułu generała. - Powinno się to zrobić – przekonuje przewodniczący Kolegium Instytutu Pamięci Narodowej. Profesor Wojciech Polak był gościem popołudniowej rozmowy Radia Poznań.
radio poznań mikrofon - Kacper Witt
Fot. Kacper Witt

Historyk skrytykował polskie władze za nierozliczenie odpowiedzialnych za wprowadzenie stanu wojennego. Profesor poparł starania o odebranie tytułu generalskiego Wojciechowi Jaruzelskiemu.

Oczywiście, można i powinno się to zrobić. To nie jest jakaś historia zamierzchła, gdzie może byłoby to działanie niepoważnym, to jest ciągle historia żywa, żyją ludzie, którzy zostali przez generała Jaruzelskiego skrzywdzeni, żyją ich rodziny, całe pokolenia niosły ze sobą traumę tych wydarzeń z 13 grudnia i dni następnych.

Podczas stanu wojennego tysiące opozycjonistów były aresztowane i internowane. Zginęło kilkudziesięciu z nich. Generał Jaruzelski tłumaczył wprowadzenie stanu wojenne rzekomym zagrożeniem interwencją wojsk rosyjskich. Jak podkreśla Wojciech Polak, Sowieci już wcześniej wykluczyli taką możliwość, a Jaruzelski w rzeczywistości zabiegał o ich pomoc, bo nie potrafił poradzić sobie z oporem „Solidarności”. Stan wojenny został wprowadzony 13 grudnia 1981 roku. Władze zawiesiły go dopiero po roku i oficjalnie zniosły latem 1983 roku.

Roman Wawrzyniak: Czy pośmiertnie można odebrać zaszczyty generalskie skompromitowanemu sługusowi sowietów i ich twarzy generałowi Wojciechowi Jaruzelskiemu?

Wojciech Polak: Oczywiście, można i powinno się to zrobić. To nie jest jakaś historia zamierzchła, gdzie może byłoby to działanie niepoważnym, to jest ciągle historia żywa, żyją ludzie, którzy zostali przez generała Jaruzelskiego skrzywdzeni, żyją ich rodziny, całe pokolenia niosły ze sobą traumę tych wydarzeń z 13 grudnia i dni następnych. W związku z tym jakaś taka elementarna sprawiedliwość wymagałaby działań wprawdzie symbolicznych, ale jednak dających do myślenia i będących przykładem i przestrogą na przyszłość.

Symbole mają znaczenie. Czy niezrobienie tego do dziś nie jest plamą na honorze nas Polaków?

Jest taką plamą. Mówiąc szczerze, takich plam i zaniedbań, niezrealizowanych różnych zadań po 1989 roku było mnóstwo i to jest jedno z niedopatrzeń, jeden z tych błędów rangi poważniejszej, bo przecież nie rozliczono zbrodni stanu wojennego, wielu sprawców zostało bezkarnych, nie zadośćuczyniono skutecznie wszystkim ofiarom. Nie zrehabilitowano wielu ludzi, którzy ponieśli wtedy jakieś konsekwencje swoich działań. Tutaj ciągle jest jeszcze do zrobienia bardzo dużo i nie wiadomo, czy w niektórych wypadkach da się to zrobić, ale trzeba jeszcze próbować.

Uda się prędzej czy później?

Bez względu na to czy się uda zrobić to wszystko co należałoby zrobić, trzeba jednak działać w kierunku takim, żeby te sprawy wyjaśniać, żeby zbrodniarzy karać, żeby ludzi skrzywdzonych wynagradzać i to porządkować. Ile się da zrobić, tyle trzeba zrobić, ale działać trzeba.

W książce o stanie wojennym pana profesora oraz Michała Damazyna i Sylwii Galii Skarbińskiej piszecie państwo o godności o honorze jednych, ale też o podłości, nikczemności i bestialstwie drugich.

Tak. I to wymaga pewnego uporządkowania. Weźmy taką sprawę jak obozy zielonego internowania, do których pod pretekstem służby wojskowej zamykano działaczy Solidarności na trzy miesiące i trzymano ich w strasznych warunkach, nieludzkich, tak jak w Chełmnie, gdzie w lutym przebywali w namiotach rozbitych na śniegu, tracąc zdrowie. I teraz w wyniku postępowania sądowego po pięciu rozprawach zaczynanych od nowa udało się skazać w praktyce jednego winnego generała na karę bezwzględnego więzienia. Przecież te obozy miały swoich komendantów, strażników, miały rozmaitych oficerów na szczeblu batalionów i kompanii. Przecież właściwie wszyscy ci ludzie powinni stanąć przed sądem i odpowiadać. Dlaczego oni nie stają? To jest ogromne zadanie do wykonania.

To kolejny dowód na to, że sfera sądowa, która przez tyle lat od odzyskania wolności nie została uporządkowana do dziś, ma wpływ również na tę znaczącą kwestię dla naszego kraju. Chcę też podpytać i poprosić o przypomnienie jaki wpływ na wywołanie stanu wojenny mieli radzieccy dowódcy?

Przede wszystkim to może nie dowódcy, ale politycy radzieccy, czyli po prostu sfery rządzące na Kremlu i to nie tyle Breżniew, który już był stary i niemający kontaktu z rzeczywistością, co jego otoczenie. Po prostu sowieci zaangażowani w brudną wojnę w Afganistanie już wiosną 1981 roku odrzucili koncepcję interwencji wojskowej w Polsce, w związku z czym nakłonili Jaruzelskiego do tego, że on sam załatwi „problem Polski” poprzez wprowadzenie stanu wojennego. I właściwie wiosną 1981 roku zaniechana została jakakolwiek koncepcja wkroczenia wojsk do Polski, sowieci założyli, że generał Jaruzelski załatwi to sam. I wtedy Jaruzelski rozpoczął naprawdę intensywne przygotowania i można o tym szeroko mówić.

Na ręce patrzył mu marszałek ZSRR Wiktor Kulikow i jego oficerowie sztabu.

Na pewno tak. Kulikow cały czas przebywał w Legnicy. Inna sprawa, że Jaruzelski tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego zaczął się lękać, że on nie da rady siłami wojska i milicji pokonać Solidarności, zwłaszcza na Górnym Śląsku, który był jednym wielkim ośrodkiem miejskim i w związku z tym zaczął apelować do sowietów, żeby dali mu gwarancję, że jeżeli on nie da rady samodzielnie zniszczyć Solidarności, to sowieci wkroczą i zrobią w Polsce porządek przy pomocy armii. Kulikow nawet powiedział mu coś takiego w stylu „dobrze, nie zostawimy ciebie samego”. Potem pojechał na posiedzenie sowieckiego biura politycznego 10 grudnia, gdzie wszyscy dygnitarze sowieccy rzucili się na niego i krytykowali straszliwie, że nie miał prawa czegoś takiego Jaruzelskiemu powiedzieć, że żadnej interwencji wojskowej nie będzie, a nawet szef KGB powiedział, że jeżeli w Polsce Solidarność ma przejąć władzę, to niech przejmuje, ale my zbrojnie do Polski nie wejdziemy. Jaruzelski podobno w wyniku tej odmowy był załamany i wahał się, nie wiedział co robić.

Przez lata były pokrętne próby tłumaczenia Jaruzelskiego i jego terroryzmu taką wyższą koniecznością i być może tym o czym pan profesor wspomniał. Byliśmy tym karmieni przez długie lata.

Tak bo Jaruzelski przy pomocy aluzji już w 1982 roku mówił o tym, że wprowadzenie stanu wojennego ochroniło Polskę przed największym nieszczęściem w historii, przez, co dawał do zrozumienia, rozumiał interwencję sowiecką. I to powtarzał przez całe lata aż do śmierci, że on uratował nas przed interwencją sowiecką. Tymczasem prawda jest taka, że on o tę interwencję wręcz zabiegał, gdyby nie dał rady zniszczyć Solidarności, to prosił sowietów, żeby wkroczyli i zrobili w Polsce porządek. To jest szokujące, ale tak mocno oparte na dokumentach, które zostały ujawnione, także dokumentach sowieckich, że to nie budzi żadnych wątpliwości historyków.

Miejmy nadzieję, że pójdą za tym również decyzje sądowe, bo również stało się to od czego rozpoczęliśmy, czyli zdegradowanie i odebranie tytułu generalskiego, być może symboliczne, ale jednak dużo znaczące dla wielu milionów ludzi Solidarności. Chcę jeszcze zapytać jak powinniśmy mówić młodemu pokoleniu o tym co stało się 41 lat temu?

Powinniśmy mówić w sposób ciekawy. Taki sposób, do którego młodzi odbiorcy są coraz bardziej przyzwyczajeni, czyli nie artykuły nudne i drętwe, nie jakaś publicystyka, raczej formy audiowizualne. Instytut Pamięci Narodowej ostatnio kręci takie krótkie filmiki, efektowne, dramatyczne, równocześnie zapadające w pamięć i ukazujące różne aspekty historii Polski. To jest chyba dobra droga. Warto także uderzyć w stronę twórczości fabularnej. Kilka dobrych, sensacyjnych, a równocześnie ciekawych i rzetelnie pokazujących historię filmów fabularnych dotyczących tamtego okresu zrobiłoby bardzo dużo dobrego. Wydaje mi się, że warto podjąć taki wysiłek.

One później pobudzają do zainteresowania się i wgłębienia w temat.

Z takimi filmami można także za granicą spróbować zaprezentować pewne aspekty naszej historii, polski punkt widzenia, ale wtedy trzeba by jednak sypnąć trochę pieniędzmi, być może jednego czy drugiego aktora z Hollywood, którego samo nazwisko przyciągnie na rynku amerykańskim szerszą publiczność. Warto zainwestować w prawidłowy obraz naszej historii na świecie.

https://radiopoznan.fm/n/RKea4L
KOMENTARZE 0