Protest Solidarności przed Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu

Wśród około 150-u osób byli pracownicy kultury, oświaty i Sanepidu, ale też zakładów produkcyjnych - między innymi: Cegielskiego i Volkswagena. Mieli gwizdki, związkowe flagi i transparenty, na których napisali: "Odpowiedzialna praca za żenującą płacę" i "W Sanepidzie życie w bidzie".

- Walczymy o to, co się nam należy. Przede wszystkim chcemy wrócić do złożonych obietnic. Przyjechaliśmy tutaj wspomóc całą sferę budżetową, bo naprawdę wiele rzeczy im się należy - mówili protestujący.

Podkreślali, że mają pięć postulatów.  - Jesteśmy z Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Jest to jedna z najbiedniejszych grup zawodowych strefy budżetowej; należałoby ten problem wynagrodzeń strefy publicznej rozwiązać całościowo. Praca w administracji publicznej była kiedyś zaszczytem i wyróżnieniem, a teraz jest pracą, której nikt nie chce wykonywać, bo jest po prostu niedofinansowana - mówili uczestnicy demonstracji.

Przewodniczący Wielkopolskiej Solidarności Jarosław Lange podkreślał podczas manifestacji, że negocjacje z rządem nie przyniosły efektu, dlatego związkowcy wyszli na ulice. Takie demonstracje odbyły się dziś przed Urzędami Wojewódzkimi w całej Polsce.

W Poznaniu szefowie związku w regionie przekazali wojewodzie wielkopolskiemu petycję z postulatami. To tak zwana piątka "Solidarności". Oprócz podwyżek w budżetówce związkowcy domagają się: wprowadzenia kryterium stażowego uprawniającego do przejścia na emeryturę bez względu na wiek, odmrożenia wskaźnika naliczania Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, systemowych rozwiązań stabilizujących ceny energii oraz niewliczania do minimalnego wynagrodzenia dodatku za wysługę lat.