Rafał Sawicki pracuje w lokalu przy ulicy Świętosławskiej niedaleko Starego Rynku, gdzie - jak przekonuje - samochodem można wjeżdżać tylko do godziny 11.
Straż miejska nas goni, że mamy samochody zabrać spod restauracji, bo prezydent miasta powiedział, że samochody nie mogą stać tam, gdzie jest zakaz. Nie wiemy w czym przeszkadzają, nie chodzą turyści, nie chodzą osoby, które robią zdjęcia, samochód stoi na poboczu, nie przeszkadza nikomu, ani jak jedzie straż miejska, policja czy karetka.
Restaurator podkreśla, że sytuacja lokali gastronomicznych jest tragiczna - Nie rozumiemy dlaczego jeszcze nam się utrudnia prowadzenie działalności - mówi Rafał Sawicki. Przyznaje, że w normalnych warunkach rozumiałby interwencję straży, ale teraz na ulicy nie ma ruchu.
"Nie każę strażnikom nakładać blokad" - mówi o tej sytuacji prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Proszę wszystkich restauratorów, którzy w tej chwili działają w tych zmienionych warunkach, aby wystąpili do ZDM-u o stosowne przepustki. Oczywiste jest to, że udzielimy takich przepustek, by restauratorzy mogli wjeżdżać na ten teren w godzinach innych niż te wyznaczone do 11.
Restaurator podkreśla, że strażnicy nie wystawiali mandatów, ale informowali go o decyzji prezydenta i konieczności przestawienia samochodu. "W pewnym sensie przepraszam za taką nadgorliwość strażnika, on chciał postępować zgodnie z przepisami" - mówi prezydent Poznania i dodaje, że teraz trzeba reagować elastycznie.
Obecnie restauracje nie mogą przyjmować klientów w swoich lokalach. Działalność ogranicza się do dowożenia jedzenia lub odbioru osobistego.