Do tragedii doszło w niedzielę rano. Matka chłopca zauważyła, że dziecko nie oddycha i zadzwoniła na numer alarmowy – tłumaczy rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak.
Matka dziecka powiadomiła służby, że dziecko nie oddycha, było to 12 listopada w godzinach porannych. Na miejsce przybyła załoga karetki pogotowia, podjęto próbę reanimacji, niestety bezskutecznie. Zawiadomiono kolejne służby, w tym policję i prokuraturę. Biegły opisał to w ten sposób, że śmierć na pewno nie była urazowa i wstępnie wykluczył udział osób trzecich
- mówi Łukasz Wawrzyniak.
Śledczy podejrzewają, że była to tzw. nagła śmierć łóżeczkowa. Jej dokładne przyczyny nie są znane, badania sugerują, że ma to związek z odpowiedzią organizmu na obniżenie tlenu we krwi oraz z wieloma innymi czynnikami takimi, jak infekcje. Rodzice dziecka byli trzeźwi, nie mieli też w swoim organizmie narkotyków. Dziś przeprowadzono sekcję zwłok niemowlęcia, jej wyniki poznamy prawdopodobnie jutro.