Wspieramy załogę, bo to są odważni ludzie, którzy chcą powiedzieć o niesprawiedliwościach i przykrych sytuacjach, które pracowników spotykają, o złych płacach i złych warunkach
- mówiła uczestniczka strajku.
"Było grzecznie, nic nie rzucali i nie hukali" - mówił szef zakładowej Inicjatywy Pracowniczej w Jeremiasie Mariusz Piotrowski.
Przyjechali związkowcy z Solidarności 80, z Zalando, z Paroca w Trzemesznie, górnicy. Pomagali nam, pierwszy strajk w Gnieźnie, żeby nas wszyscy mieszkańcy widzieli, że tu się walczy o pracownika, o jego godność
- dodaje.
Jak mówił Tomasz Butkiewicz z zespołu prasowego Jeremiasa, pierwsza zmiana dołączyła do protestu, a druga zmiana z własnej woli nie weszła do zakładu.
Zakład jednak nadal pracuje i realizuje założenia produkcyjne. Strajk nie jest dla pracodawcy czymś komfortowym, dlatego rozważamy różne scenariusze
- dodaje.
W przyszłym tygodniu sytuacją w zakładzie ma się zająć rada miasta Gniezna na nadzwyczajnej sesji.
Czytaj także: "W punkt" ze strajku w Gnieźnie [WIDEO]