Mieszkańcy miasta, ale i wystawcy przywykli już do corocznych spotkań na Placu Wolności. Można w ich trakcie zrobić świąteczne zakupy, porozmawiać ze znajomymi, poczuć magię świąt i posilić się z wielkiego kotła. Mistrzem ceremonii był przy nim Krzysztof Górski.
- Przygotowaliśmy ponad 3500 porcji. Wczoraj wydaliśmy 2500, dziś - resztę i to są ostatnie porcje - opowiada kucharz, dodając, że kto zjada ostatki - ten jest piękny i gładki.
Pokrzepiwszy się bigosem - można było ruszyć między stragany. Wystawcy z frekwencji są zadowoleni. Koninianie dopisali. - Dotykają, oglądają, wybrzydzają i kupują. Pytają najczęściej o choinki, stroiki i świeczki.
Mieszkańcy też chwalą Jarmark. - Czuć świąteczny klimat i jest bardzo przyjemnie. Nie to co od 1 listopada w sklepach. Dobrze, że na starym mieście w Koninie coś się dzieje - wszystkie miasta żyją wokół swoich starówek, a konińska jest niewykorzystana, więc niech się tu dzieje jak najwięcej i jak najczęściej.
Koninianie na starówce spotykali się też często, by przywitać Nowy Rok, tym razem - sylwestrową imprezę plenerową przeniesiono jednak przed Koniński Dom Kultury.