Wybuch, podobnie jak poprzednie, był przeprowadzony na głębokości 10 kilometrów pod ziemią. W porównaniu z testem z 2016 roku miał on dziesięciokrotnie większą siłę. Test został już ogłoszony jako sukces w północnokoreańskich mediach. O sile broni, jaką zdetonowali Koreańczycy, świadczyć mają trzęsienia ziemi. Służby południowokoreańskie odnotowały trzęsienie ziemi w wysokości 5,6 w skali Richtera. Wstrząsy odnotował również US Geological Survey.
Koreańczycy z Północy zdetonowali najprawdopodobniej miniaturową bombę wodorową, być może uzbrojoną w rakietę międzykontynentalną, o której posiadaniu jakiś czas temu poinformował rząd w Pjongjangu. KRLD pierwsze próby z użyciem broni jądrowej przeprowadziło w 2006 roku. Według ocen specjalistów nie były udane, jednakże niedzielna zakończyła się pełnym powodzeniem. To kolejny, po ostatnich testach z użyciem rakiet balistycznych, dowód na znaczny postęp w zakresie technologii wojskowej, którą posiada Pjongjang.
Pod względem politycznym można dziś mówić o swoistym wyścigu między Koreą Północną a Stanami Zjednoczonymi. Pjongjang stara się jak najszybciej uzyskać znaczną siłę ognia, która z jednej strony ma być zabezpieczeniem nienaruszalności reżimu; z drugiej zaś może okazać się kartą przetargową w przypadku podjęcia rozmów, których celem będzie zakończenie kryzysowej sytuacji na półwyspie.
Stany Zjednoczone z kolei starają się zastosować odpowiednie narzędzie nacisku na rząd KRLD - w postaci sankcji, groźby działań militarnych czy wzmacniania potencjału Korei Południowej. Niestety, póki co z perspektywy Waszyngtonu to Korea Północna prowadzi w tym wyścigu. Stosowane przez USA środki zaradcze są mało skuteczne. Wręcz przeciwnie - pchają one reżim Kimów w kierunku realizacji programu nuklearnego.
W tych okolicznościach USA ma dwa wyjścia: albo podejmą dalsze kroki odstraszające (ostatnie zapowiedzi wskazują, że Waszyngton planuje nowe sankcje i wysłanie nowych jednostek militarnych do Korei Południowej), albo całkowicie zmienią swoją taktykę. Nie zmieni to jednak faktu, że w świecie pojawił się kolejny kraj, który mimo prowadzenia od dekad polityki powstrzymania proliferacji zaawansowanej technologii militarnej posiada niebezpieczną broń i możliwość jej użycia.
Państwo Kimów nie tylko jednak zagraża swoim najbliższym sąsiadom. W przeszłości handlowało bowiem bronią różnego typu, oczywiście poza oficjalnym, kontrolowanym przez instytucje międzynarodowe, obiegiem. (m.in. z Kubą, Syrią czy Erytreą). Pjongjang może także dziś sprzedać technologię produkcji broni wodorowej innym niebezpiecznym reżimom lub organizacjom terrorystycznym.
Władze w Seulu planują złożenie wniosku o zwołanie specjalnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, jednak jeśli stanowisko Rosji i Chin nie ulegnie zmianie - a oba te kraje do tej pory nie były chętne w podejmowaniu daleko idących kroków wymierzonych w Pjongjang - to droga nacisków w postaci działań dyplomatycznych oraz sankcji politycznych i ekonomicznych na niewiele się zda. Na razie Pekin potępił test i określił działania Pjongjangu jako poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa w regionie.
Łazarz Grajczyński