W rezultacie jedno padło, a drugie jest poważnie poranione. Nie wiadomo czy przeżyje. Ucierpiało także kilka innych zwierząt. Owce i kozy mają pogryzione uszy i nogi.
Właściciele skansenu po pierwszym ataku, dwa tygodnie temu powiadomili gminę, jednak urzędnicy nie załatwili problemu. Kiedy sfora zaatakowała ponownie postanowili zwrócić się do mediów i nagłośnić sprawę. Boją się nie tylko o swoje zwierzęta, ale i o swoje dzieci.
- Rozwścieczone psy widziała ostatnio pracownica, która rano zajrzała do zagrody - relacjonuje właścicielka skansenu Marta Mikuła.
Właściciele skansenu powiadomili o sforze Powiatowego Lekarza Weterynarii. Mają nadzieję, że gmina Stare Miasto zostanie zmuszona do odłowienia groźnych zwierząt. Tymczasem zarówno samorządowcy, jak i przedstawiciele organizacji prozwierzęcych od lat apelują o to, aby wprowadzić w Polsce powszechny obowiązek czipowania i rejestracji zwierząt. Tylko w ten sposób będzie można docierać do właścicieli czworonogów i wyciągać wobec nich konsekwencje np. za to, że ich psy wałęsają się bez opieki.
Za takim rozwiązaniem opowiada się także resort rolnictwa, który pracuje teraz nad zmianą przepisów. To odpowiedź rządu na raport Najwyższej Izby Kontroli, według którego gminy kiepsko radzą sobie z problemem bezdomności zwierząt.
Przypadek z Bicza to kolejny dowód na to, że zmiana przepisów jest konieczna.