Sąd Okręgowy przed ponad rokiem skazał Sebastiana S. na cztery lata więzienia. Dziś podczas procesu apelacyjnego pełnomocnik rodziny lekarza zażądał kary dwa razy wyższej, czyli 8 lat więzienia.
Radca prawny Łukasz Gil mówił, że to nie był zwykły wypadek, został zakwalifikowany jako katastrofa w ruchu drogowym.
Uważam, że wyrok w tej sprawie powinien wysłać bardzo jasny i precyzyjny sygnał do wszystkich uczestników ruchu drogowego - absolutnie nie wolno wkraczać na przejazd kolejowy w sytuacji, gdy włączona jest już sygnalizacja świetlna i/lub, gdy opuszczone są chociażby częściowo i chociażby nie wszystkie szlabany. Tu nie ma miejsca na szczęście, na fart, na przypadek. Tu nie ma miejsca na ułańską fantazję ani na wolną amerykankę
- mówi Łukasz Gil.
Obrońca oskarżonego adwokat Andrzej Jarosław Reichelt mówił o tym, że wcześniej wielokrotnie karetki przejeżdżały przez przejazdy przy zamykających się szlabanach. "Oskarżony został już przez życie ukarany, bo stracił swoich przyjaciół z pracy" - podkreślał obrońca.
Wjechał na przejazd kolejowy, przejazd zaczął się zamykać, oskarżony stwierdził: muszę jakoś ratować sytuację, muszę jakoś cofnąć to, co się wydarzyło. Podjął decyzję - błędną, tragiczną w skutkach, ale podjął decyzję, która w jego ocenie miała za zadanie cofnąć ten błąd, który popełnił wcześniej. Człowiek był w pracy, ratował ludzkie życie i doszło do tragedii
- mówi adwokat.
Obrońca chce łagodniejszej kary. Wyroku, jaki zapadł w Sądzie Okręgowym, nie kwestionują prokurator i drugi pełnomocnik pokrzywdzonych. Sąd Apelacyjny ogłosi wyrok za dwa tygodnie.