Dwoje poznańskich seniorów straciło ponad 260 tysięcy złotych
Uwierzyli, że dzwoni do nich policjant. Przekazali pieniądze, by bliska osoba nie trafiła do aresztu za rzekomo spowodowany wypadek drogowy.
Pięć na sześć przebadanych wielkopolskich lokali nie informuje o składzie swoich dań. O wynikach kontroli mówi pełniąca obowiązki Wojewódzkiego Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Poznaniu, Maria Jaśkiewicz.
W wielu przypadkach była stosowana nazwa, na przykład kebab z cielęciną, po czym po składzie surowcowym okazywało się, że cielęciny w tym produkcie w ogóle nie ma. Były takie przypadki, że na przykład kebab nazywał się "Cielak" i również cielęciny tam nie było. Także podmiana asortymentowa. Po sprawdzeniu surowców stwierdzaliśmy podmianę asortymentową, w przypadku na przykład kebabów wołowych był obecny surowiec z indyka
- mówi Maria Jaśkiewicz.
Takie podmiany stwierdzono w czterech kebabach. Za brak informacji lub mylące opisy ukarano w sumie pięć lokali gastronomicznych z Wielkopolski. Wysokość grzywny za oba naruszenia to co najmniej półtora tysiąca złotych.
Działania inspekcji mają ochronić przede wszystkim klientów z alergiami, ale także właścicieli lokali, którym alergicy po wywołaniu uczelenia mogą wytaczać pozwy.
Uwierzyli, że dzwoni do nich policjant. Przekazali pieniądze, by bliska osoba nie trafiła do aresztu za rzekomo spowodowany wypadek drogowy.
Chodzi o kąpielisko nad jeziorem Kierskim w Krzyżownikach. Poznański sanepid zakazał wstępu do wody, bo podczas badania stwierdzono niebezpieczne dla ludzi bakterie kałowe. Inspektorzy nie wykluczają, że mogło dojść tylko do miejscowego zanieczyszczenia wody. Podobno sytuacja była na tym kąpielisku trzy lata temu.
To pokłosie odkrycia w mieście dwóch nielegalnych składowisk beczek z "przepracowanym" olejem napędowym.