Jak się później okazało, mogło to nie być przypadkowe spotkanie, a transakcja dilera narkotyków.
Po pouczeniu przez policjantów jeden z mężczyzn udał się do domu. Drugi z kolei tłumaczył, że "nie słucha wiadomości, komunikatów, nie posiada dostępu do internetu i nic o koronawirusie nie wie”. Była to oczywiście "bajka", która miała uśpić czujność funkcjonariuszy - mówi aspirant sztabowy Przemysław Araszkiewicz z Komendy Powiatowej Policji w Międzychodzie.
Troszeczkę to było dziwne dla policjantów. W trakcie czynności wyszło na jaw, że ten pan posiada przy sobie narkotyki - i w postaci amfetaminy, i w postaci marihuany. Oczywiście został doprowadzony do jednostki policji, został przesłuchany. Kryminalni przedstawili mu zarzut posiadania środków odurzających. Za to grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 3.
Nikt nie złapał "dilera" na gorącym uczynku, więc nie można oskarżyć go o handel narkotykami. Wrażenie robi na pewno ich ilość, znaleziona w plecaku mężczyzny - według szacunków policji, starczyłaby ona na przygotowanie 120 porcji narkotyków.
Przy okazji, policjanci nałożyli na mężczyznę mandat za nieprzestrzeganie obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa.