Tomasz S. spędzi w więzieniu 5,5 roku. Dziś Sąd w Poznaniu podkreślał, że taki wymiar kary nie wynika z tego, że o sprawie było głośno nie tylko w Polsce.
Tomasz S. odpowiadał za kradzież z włamaniem. Ciała zmarłych nie zostały zbezczeszczone, dlatego żadnych dodatkowych zarzutów nie miał. Jego obrońcy próbowali podważyć - ich zdaniem - bardzo surowy wyrok.
- Podkreślali, że wymiar kary został zdeterminowany przez medialny wymiar kary, ale z tym nie można się zgodzić - mówiła sędzia Dorota Maciejewska-Papież. Sąd nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących. Oskarżony wielokrotnie był już karany za kradzieże samochodów - także w Niemczech. W tym przypadku działał krótko po wyjściu z więzienia, ale więc jako recydywista. - Oskarżony szczegółowo zaplanował przestępstwo. Był jego organizatorem - dodała sędzia.
Tomasz S.nie został doprowadzony z aresztu na ogłoszenie wyroku. Nie było też jego obrońców ani prokuratora.
Oskarżony i trzej inni - wcześniej skazani mężczyźni - ukradli samochody pod Berlinem w połowie 2012 roku. Po tygodniu odnaleziono najpierw samochód, którym transportowano zwłoki, a następnie, w lesie w okolicy Królikowa w Wielkopolsce, trumny. Za Tomaszem S. najpierw wysłano list gończy, a później Europejski Nakaz Aresztowana. Wpadł w Szwecji.
Magda Konieczna/szym