"Nie chcieliśmy mu zaszkodzić" - zapewniał w słowie końcowym oskarżony policjant, Filip S.
Minęły trzy lata i tę interwencję widzę jak dzisiaj. Widzę twarz pana Piotra, będę ją widział do końca swojego życia. Zawiezienie pana Piotra nie miało żadnych złych intencji, przecież on sam w czasie interwencji opowiadał nam o swoich problemach alkoholowych i że nie chce denerwować chorej matki. - Wysoki Sądzie, przyznaję iż ta interwencja nie była zgodna z procedurami, skłamaliśmy, kiedy pisaliśmy w notatnikach, ale nie jestem tym człowiekiem, jak zarzuca mi się w akcie oskarżenia, że zabiliśmy czy coś. To jest zupełnie sprzeczne z tym, co się wydarzyło. - Nie miałem żadnego powodu, by go uderzyć. Ja chciałem mu wręcz pomóc - Myśleliśmy, że pewnie odpocznie, dojdzie do siebie i wróci do domu, bez żadnej izby i bez kłopotów.
Dla policjantki prokuratura żąda kary 1 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata, a dla policjanta 2 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności. Obaj mieliby też zapłacić po 50 tys. złotych nawiązki dla poszkodowanej rodziny.
Prowadzący rozprawę sędzia Paweł Longier ogłoszenie wyroku zapowiedział na 11 czerwca.