To jeszcze nie jest moment na euforyczne świętowanie mistrzostwa Polski dla Kolejorza. Zwyczajnie dlatego, że tego ‘’majstra’’ jeszcze nie ma. Radość po wygranej na Łazienkowskiej jest uzasadniona, ale 66 punktów, dających obecnie fotel lidera – najlepiej zamienić na 72 punkty, bo wtedy na pewno do gabloty na Bułgarskiej trafi puchar za wygranie ekstraklasy w sezonie 2024/2025. Są jeszcze dwa kroki do zrobienia, a może tylko jeden?! Na mecz 33. kolejki Kolejorz jedzie do Katowic.
Może tak się zdarzyć, że już 18 maja będzie można zaczynać fetę. Jednak są dwa warunki: w sobotę 17 maja Raków musiałby przegrać w Kielcach z dowodzoną przez mistrza Polski z Lechem w 2010 roku – trenera Jacka Zielińskiego Koroną, a dzień później na Nowej Bukowej Kolejorz Frederiksena pokonuje ‘’Gieksę’’. I byłoby po sprawie. Mecz z Piastem byłby tylko radosnym świętem niezależnie od wyniku. Pewnie, że taki scenariusz jest możliwy, ale mało prawdopodobny. Chyba będą nerwy.
Rozważamy dalej: Raków wygrywa w Kielcach i lechici znowu będą na "musiku’", bo w sobotni wieczór ekipa Marka Papszuna może mieć już 68 punktów i w niedzielę znowu trzeba będzie zwyciężyć katowiczan, aby nie spaść z pierwszego miejsca. Zresztą gdyby częstochowianie zremisowali z Koroną, a Kolejorz wygrał dzień później na Górnym Śląsku, to mistrzostwo dla poznaniaków i tak nie będzie stuprocentowe. Bo co prawda Lech miałby już – przy takim rozwoju wypadków – 3 punkty przewagi, ale w ostatniej potyczce musiałby przynajmniej zremisować z Piastem Gliwice, bo można i trzeba założyć, że Raków poradzi sobie z Widzewem.
Prawda, że może zakręcić się w głowie?! Recepta jest więc tylko jedna. Wygrywać do końca i w niedzielę w Katowicach, i w sobotę 24 maja z Piastem u siebie. Wtedy nikt i nic nie zabierze niebiesko-białym mistrzowskiej korony. Po trzech latach znowu może być wielka radosna feta w całej Wielkopolsce.
Drużynę Nielsa Frederiksena stać na to, aby nie zaliczyć wpadki na ligowym finiszu. Mecz w Warszawie pokazał, że pod nieobecność doświadczonych "generałów" – Salamona, Murawskiego czy Jagiełły musieli dać radę także piłkarscy "kaprale’" jak Mońka czy Gurgul. I spisali się na miarę oczekiwań. Wielkie brawa także dla ugruntowanych futbolowo zawodników Gholizadeha, Pereiry, Ishaka, Walemarka i pozostałych. Bo przecież wygrywa drużyna. Róbmy swoje, nie oglądając się na to, co zrobi Raków.
Na takie zespołowe zwycięstwo będziemy czekać wspólnie z Państwem. W Radiu Poznań i w przekazie internetowym transmisja meczu GKS Katowice kontra Lech Poznań w niedzielę 18 maja o godzinie 17.30. Naszym sprawozdawcą z tego spotkania będzie Dawid Cytrowski, a na specjalne wydanie audycji ‘’W sportowym rytmie’’ zapraszamy już od 17.05. Krok po kroku do mistrzostwa