"Sportowa Arena". O kobiecym baskecie
Najwyższy czas zająć się na antenie Radia Poznań kobiecą koszykówką w Poznaniu, dyscypliną mającą wspaniałe tradycje. Obecnie jedyna ekipą na pułapie ekstraklasy jest Enea AZS Poznań.
Wczoraj informowaliśmy o problemach, jakie spotykają pasażerów w tym pociągu regionalnym, ze względu na jego przepełnienie na końcowym odcinku. Urząd Marszałkowski obiecuje sprawę zbadać i dołożyć kolejne połączenie na linii Gniezno – Poznań.
Tymczasem dziś sytuacja nie dość, że się powtórzyła, to jeszcze pasażerowie nie dotarli do stacji końcowej. Według podróżnych maszynista oświadczył, że skończył mu się czas pracy i nie może dalej jechać.
Będziemy w ciągu dnia wyjaśniać tę sprawę z przewoźnikiem Polregio i organizatorem transportu – Urzędem Marszałkowskim województwa wielkopolskiego.
AKTUALIZACJA
"Maszyniście, ze względu na opóźnienie, skończył się 12-godzinny nocny dyżur" - tłumaczy Justyna Grzesik, rzecznik wielkopolskiego Polregio:
Gęsta mgła spowodowała wolniejszą jazdę, a dodatkowo dwie awarie. Mianowicie awaria drzwi, już na stacji Kobylnica, to jest pierwsze 14 minut opóźnienia i rosnące dalej opóźnienie na stacji Poznań Wschód, gdzie znowu doszło do awarii drzwi
- wyjaśnia Justyna Grzesik.
W związku z tym, że pociąg dowozi pasażerów przed godziną 8 do Poznania, korzysta z niego dużo osób. Skład ma jedynie 170 miejsc siedzących, a według naszych ustaleń jechało nim około 250 osób.
Polregio we współpracy z urzędem marszałkowskim uruchomi dodatkowe połączenie przed godz. 8 na linii Gniezno-Poznań.
Rzeczniczka Polregio przeprasza podróżnych i przypomina, że można się ubiegać o zwrot kosztów związanych z dzisiejszym zdarzeniem.
Najwyższy czas zająć się na antenie Radia Poznań kobiecą koszykówką w Poznaniu, dyscypliną mającą wspaniałe tradycje. Obecnie jedyna ekipą na pułapie ekstraklasy jest Enea AZS Poznań.
Poseł KO uzasadnił dlaczego nie poparł zeszłotygodniowej uchwały upamiętniającej ofiary stanu wojennego. Wyjaśnień w tej sprawie ze strony Platformy Obywatelskiej oczekiwał poseł PiS Bartłomiej Wróblewski, który dziwił się takiemu wynikowi głosowania.
Pod takim hasłem na placu Mickiewicza w Poznaniu demonstrowała garstka działaczy i sympatyków lewicy.