NA ANTENIE: 00:00-01:00 KLASYKA I/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Karetka jechała za długo?

Publikacja: 12.03.2013 g.16:15  Aktualizacja: 12.03.2013 g.16:22
Poznań
Czy była szansa na uratowanie młodego poznaniaka, który w pracy stracił przytomność? To pytanie zadają sobie jego koledzy, którzy w piątek wezwali karetkę. Ratownicy na poznańską Wildę jechali aż z Lubonia.
Karetka pogotowia - Radio Merkury
/ Fot. (Radio Merkury)

Wszystko wydarzyło się w siedzibie firmy Tesat w Poznaniu. Przytomność stracił 38-letni ochroniarz. - Przed przystąpieniem do akcji reanimacyjnej natychmiast wezwaliśmy pogotowie. Przyjazd pogotowia trwał bardzo długo, bo około 16-17 minut, a wiadomo że im szybszy przyjazd karetki, tym szanse na uratowanie pacjenta są większe - relacjonuje Bartosz Wicijowski.

- Przyjechał zespół, który był najbliżej. Tak się zdarzyło, że ten zespół przyjechał z Lubonia, ale to nie znaczy, że to błąd - tłumaczy Waldemar Paternoga z Wydziału Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu.

Na Wildzie są dwa szpitale, ale nie ma praktyki, by o pomoc prosić lekarzy z takich placówek. - Nawet jeśli szpital mieści się 20 metrów od miejsca zdarzenia to musi tam przyjechać zespół ratownictwa medycznego. Taka jest zasada - mówi Paternoga. Co było przyczyną śmierci pracownika jeszcze nie wiadomo. Lekarze podejrzewają zawał lub wylew.

http://radiopoznan.fm/n/
KOMENTARZE 0