NA ANTENIE: TO LOVE SOMEBODY/NINA SIMONE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Dowódca WOT: Ryzyko zawsze jest, ale do tego się przygotowywaliśmy. Kto jak nie my?

Publikacja: 29.04.2020 g.10:24  Aktualizacja: 29.04.2020 g.10:32 Łukasz Kaźmierczak
Wielkopolska
Gościem "Kluczowego tematu" był płk. Rafał Miernik, dowódca 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Przysięga terytorialsów plac wolności - Kinga Witt - Radio Poznań
Fot. Kinga Witt (Radio Poznań)

Łukasz Kaźmierczak: Na bieżąco śledzę doniesienia na temat koronawirusa i w tym tygodniu jest trochę mniej informacji o Wojskach Obrony Terytorialnej. W ubiegłym tygodniu było zupełnie inaczej. Czy to znaczy, że macie teraz spokojniejsze dni?

Rafał Miernik: Myślę, że nie. Nasze zadania, które realizujemy, są stałe, jest ich bardzo wiele; może nie jesteśmy do końca widoczni i nie słychać o nas, ale myślę, że to normalne i robimy swoje. Z pewnością mówi pan o zeszłym tygodniu i o ewakuacjach.

Chodzi mi o to co działo się przede wszystkim w ośrodku pomocy długoterminowej „Salus” koło Kalisza. Tak naprawdę to była dramatyczna operacja i w dużej mierze na waszych barkach.

Dokładnie. Byliśmy tą siłą przewodnią jeśli chodzi o organizację tej ewakuacji. Niemniej jednak tutaj największą pracę, tą specjalistyczną, wykonali medycy drugiego szpitala wojskowego we Wrocławiu oraz wiele innych służb: żandarmeria, policja, oczywiście też batalion chemiczny ze Śremu. My byliśmy tym spinaczem, organizatorem, dlatego, że jesteśmy odpowiedzialny za ten rejon. Jest to nasz stały rejon odpowiedzialności i działaliśmy na zapotrzebowanie pana wojewody, zgodnie z legitymacją, którą daje nam decyzja ministra obrony narodowej.

Patrząc na zdjęcia z tamtych ewakuacji trudno nie mówić o dużej dozie dramatyzmu. Wiem, że sami terytorialsi mówili, że to było dosyć ciężkie przeżycie, także od strony psychicznej. Dla ewakuowanych pensjonariuszy i dla samych żołnierzy.

Nas też nie omija takie wrażenie, zawsze kiedy patrzymy na cierpienie ludzkie, na osoby starsze, które wymagają pomocy, kierujemy się przede wszystkim empatią w naszym działaniu i tutaj to też miało miejsce. To też duży wysiłek logistyczny, proszę też pamiętać, duży wysiłek fizyczny, dlatego, że pacjentów w kombinezonach, my ubrani w kombinezonach zabezpieczeni odpowiednio, musieliśmy po prostu przenieść i to też wiąże się z pewnym wysiłkiem. Najważniejsze było to, żeby bezpiecznie przetransportować pacjentów do szpitali

Na bazie brygad obrony terytorialnej został utworzony zespół interwencji kryzysowej, który jest dedykowany właśnie jeśli chodzi o wsparcie dla domów pomocy społecznej. Jak rozumiem, przy Wielkopolskiej Brygadzie Obrony Terytorialnej też taki zespół działa?

Tak, dokładnie. Każda brygada obrony terytorialnej na mocy rozkazów naszego przełożonego ma w zasobach takie zespoły interwencji kryzysowej. One są dedykowane po to, aby szybko móc ocenić sytuację, zadziałać, dedykować tą pomoc. Myślę, że te zespoły się bardzo sprawdzają.

Macie wrażenie, że to jest skuteczne działanie? Że panujecie nad tym, co się dzieje w tej bardzo trudnej sferze, jaką są przypomnę domy pomocy społecznej; ludzie, którzy bardzo często są w ciężkim stanie fizycznym, psychicznym też, bo te ewakuacje to dla nich trzęsienie ziemi absolutnie.

Proszę pamiętać, że my jesteśmy w dużej mierze reaktywni w tej kwestii. Oczywiście to się zmienia. Teraz na szeroką skalę wspieramy również działalność wymazową w domach pomocy społecznej. Nie jesteśmy organem, który zarządza tymi podmiotami. Za to odpowiadają przede wszystkim samorządy, bądź też są to placówki prywatne. Do naszych zadań należy z pewnością ocena tego stanu rzeczy, w związku z tym, że odpowiadamy za ten rejon. Niemniej jednak dopiero kiedy ta sytuacja zaczyna być kryzysowa włączamy się do działania. Od dłuższego czasu prowadzimy działania pomocowe, które mają na celu zapobiegać tym sytuacjom. Czyli przede wszystkim profilaktyka: dostarczanie środków ochrony indywidualnej, w tym również do domów pomocy społecznej, monitorowanie i bycie w ścisłym kontakcie, ale również wsparcie w pobieranie wymazów od pensjonariuszy i personelu.

Czy Wojska Obrony Terytorialnej to są w tej chwili wojska „do walki z koronawirusem”?

Bardzo mocno jest to akcentowane z uwagi na szereg zadań, które realizujemy. Tutaj chciałbym jednak zaakcentować, że wojska operacyjne, w ogóle Wojsko Polskie, Siły Zbrojne, są w całości zaangażowane w walkę i przeciwdziałanie koronawirusowi.

Czyli nie tylko terytorialsi?

Dokładnie tak. Wojska operacyjne są na granicach państwa i tam wspierają Straż Graniczną w tym, żeby uszczelniać zgodnie z decyzją granice państwa, żeby ograniczyć transmisję koronawirusa.

Od 18 marca Wojska Obrony Terytorialnej prowadzą pierwszą w historii ogólnopolską operację przeciwkryzysową o nazwie „Odporna wiosna”. Na czym się teraz skupiacie, jakie są główne kierunki działań?

„Odporna wiosna” to jest właśnie ten rozdział wyznaczony wojskom obrony terytorialnej w działaniu przeciwepidemicznemu w naszym kraju. My się skupiamy przede wszystkim na tych badaniach, które są pomocowe, tak jak już wspomniałem wcześniej: transporty żywności, medykamentów, wsparcie domów pomocy społecznej, ale też wsparcie MOPS-ów, wszystkich placówek, które wspierają potrzebujących na co dzień, mówię tutaj o poziomie samorządowym, miejskim. Kierujemy na terenie Wielkopolski bardzo dużym hubem logistycznym w Strzałkowie. To nasze współdziałanie z Agencją Rezerw Materiałowych, gdzie przywożone są materiały, głównie środki ochronne indywidualnej i później dystrybuowane nie tylko na terenie województwa, ale całego kraju. Tutaj tą logistyką zewnętrzną również się zajmujemy i transportem. Zadań jest szereg. Izolatorium w Poznaniu, gdzie również wyznaczyliśmy żołnierzy do obsługi osób, które przebywają w izolatorium. Nasi żołnierze w województwie wielkopolskim i lubuskim są również przed szpitalami, gdzie są punkty triażowe do pomiaru temperatur. Tych zadań jest naprawdę bardzo wiele.

Na przykład dekontaminacja domów pomocy społecznej, czyli oczyszczanie, dezynfekcja?

To jest dokładnie zadanie chemików, naszego 6. batalionu chemicznego w Śremie, to są wojska operacyjne.

A ilu żołnierzy Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej jest w tej chwili na linii frontu, jaki procent?

Dziennie według naszych wyliczeń osób zaangażowanych, bo też pamiętajmy o służbach, które są pełnione w ramach centrów dowodzenia w naszej brygadzie, jest to liczba wahająca się między 350 a 400 osób, które realizują różnego rodzaju zadania na pierwszej linii, ale też te wspierające i zabezpieczające.

Żołnierze WOT są w ciągłym kontakcie z osobami, które są zakażone, albo potencjalnie mogą być nosicielami koronawirusa. Czy występują przypadki zakażeń wśród terytorialsów z Wielkopolski? Czy były takie przypadki?

Tak, mieliśmy takie przypadki, z tym, że one nie były związane ze służbą, czyli osoby zarażone nie miały kontaktu w ramach wykonywania zadań służbowych. Były to po prostu sprawy związane z prywatnym życiem naszych żołnierzy, ale miały wpływ na funkcjonowanie jednostki. Bardzo dużą uwagę i dbałość przywiązujemy do tego, aby nasi żołnierze realizowali zadania zgodnie z procedurami i byli zabezpieczeni w pełni, adekwatnie do wykonywanych zadań środkami ochrony indywidualnej. Bardzo o to dbamy. Ryzyko zawsze jest, ale do tego ryzyka się przygotowywaliśmy, kto jak nie my?

A może pan zdradzić ilu żołnierzy jest zarażonych koronawirusem w Wielkopolsce? W Wojskach Obrony Terytorialnej?

Jeżeli chodzi o moją brygadę, to było zarażonych dwóch żołnierzy, oni są już ozdrowieńcami. W tej chwili jest jeden żołnierz zarażony.

Ma pan takie wrażenie, że niekiedy patrzy na to wszystko co się dzieje i mówi: kurcze, to nie są ćwiczenia?

Tak, to jest ta cienka linia pomiędzy realizmem szkolenia, ale mimo wszystko szkolenia, a realnym działaniem. Przyznaję, że podchodzimy do realizacji zadań jak do wykonywania zadań bojowych. Ja przynajmniej tak to postrzegam i też przekazuję taką intencję moim żołnierzom. I tak to trzeba postrzegać. Realnie ludzie chorują, realnie umierają i ta pomoc jest po prostu realna.

Mówi się, że Wojska Obrony Terytorialnej zmieniły model funkcjonowania ze szkoleniowego na przeciwkryzysowy. Czy koronawirus przedefiniował całą waszą działalność, wszystko co robiliście do tej pory?

Ja myślę, że nie tylko naszą. Myślę, że całe państwo i wszystkie służby. Nawet państwo w radiu, jak się domyślam, przedefiniowaliście pewne modele…

Inaczej byśmy rozmawiali tutaj przy Berwińskiego 5, panie pułkowniku.

Dokładnie, w tym pięknym budynku. I to jest znak czasu, że trzeba być przygotowanym do takich sytuacji i bardzo szybko się obudzić z tego letargu. Jeżeli ktoś się jeszcze nie obudził, to zachęcam. Tylko wspólnie, wspólną dyscypliną i konsekwencją jesteśmy w stanie bardzo szybko to przezwyciężyć.

Na początku działania terytorialsów pojawiały się różne zarzuty: że może to nie jest do końca potrzebna formacja. Po co? Na co to komu? I tak dalej. A w tej chwili widać, że prawdopodobnie bez WOT-u ciężko byłoby załatać te dziury w systemie zarządzania kryzysowego. Ma pan podobne wrażenie?

Wnieśliśmy pewną jakość szybkości działania, pewnej konsekwencji i skuteczności jeżeli chodzi o zarządzanie przeciwkryzysowe. Przypuszczam, że po koronawirusie wiele z tych wniosków będzie wyartykułowanych i wprowadzonych do naszego prawodawstwa. Jestem umiarkowanym optymistą. Ten hejt, czy opinie, które nas krytykowały, one jakoś nie ustały do końca. Cieszę się, że moi żołnierze zdali egzamin do służby. Ich wyszkolenie w tej chwili materializuje się w ramach tych zadań, które realizujemy dla społeczeństwa i to jest dla mnie najwyższą wartością. Powtarzałem to wcześniej. Dobra robota obroni się sama.

Podobno jest dużo większe zainteresowanie służbą w Wojskach Obrony Terytorialnej niż przed kryzysem?

Jest zainteresowanie. Obserwujemy to. Szczególnie osoby, które deklarują chęć wstąpienia do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej. Niestety musimy jeszcze poczekać, dlatego, że sytuacja epidemiczna nie do końca jeszcze pozwala na to, aby szkolić, wcielać żołnierzy.

Czyli wstrzymaliście nabory? Na razie nie można rozpocząć służby?

To znaczy wstrzymaliśmy nabór dla osób, które nigdy nie były w wojsku. Dla osób, które były wcześniej i są żołnierzami rezerwy i chcą wstąpić w ramach szkoleń wyrównawczych, dołączyć do naszej formacji; te szkolenia prowadzimy w ograniczonym zakresie wcielenia. Myślę, że już niedługo będzie podjęta decyzja, oczywiście adekwatnie do sytuacji, o tym, żeby wznowić nabór chętnych.

https://radiopoznan.fm/n/nax81U
KOMENTARZE 0