NA ANTENIE: SUMMERTIME SADNESS/LANA DEL REY
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czy cięć w poznańskim budżecie nie jest zbyt wiele?

Publikacja: 19.06.2020 g.11:15  Aktualizacja: 19.06.2020 g.12:02
Poznań
Mówimy "sprawdzam" i stawiamy pytanie o ocenę działań władz Poznania w związku z koronawirusem. Chodzi o łagodzenie skutków pandemii.
urząd miasta poznania - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Gośćmi Kluczowego Tematu byli radny PO Łukasz Mikuła i były radny Tomasz Lipiński, z którymi rozmawiał Łukasz Kaźmierczak.

Łukasz Kaźmierczak: Środowy happening "Nie dobijajcie kultury". Twórcy uważają, że miasto kieruje cięcia nie w tę stronę, co trzeba. Dowiadujemy się, że cięcia obejmą również rady osiedli. Czy rzeczywiście tych cięć nie jest zbyt wiele. Czy to są miejsca, w których należy szukać oszczędności?

Łukasz Mikuła: Nie ma dobrych dziedzin do cięcia wydatków, wszystkie te wydatki są potrzebne. Budżet miasta był uchwalany na długo przed koronawirusem. To nie są cięcia po to, żeby robić komuś na złość, tylko jest to przymiarka do tego, co już się teraz zdarza, czyli bardzo radykalny spadek dochodów. Sytuacja dotyczy nie tylko Poznania, ale wszystkich samorządów. Podstawowym źródłem dochodów samorządów są wpływy z podatków - przede wszystkim PIT. Razem z CIT-em jest bardzo silnie związany z sytuacją gospodarczą kraju - z dochodami przedsiębiorców, pracowników...

ŁK: Tylko prezydent Jaśkowiak już w kwietniu wiedział, że jest koronawirus, a mówił wtedy, że nie będzie żadnych cięć w kulturze.

ŁM: Skala obniżki dochodów zaczyna do nas dochodzić dopiero teraz, ale dopiero za parę miesięcy okaże się, jakie są obniżki dochodów i jakie będą zmiany legislacyjne dotyczące regulacji bardzo ścisłych, które wiążą nas-samorządów jeśli chodzi o relacje dochodów i wydatków. Ostateczne decyzje dotyczące zmian w budżecie będą dokonywane, jeśli będziemy znali całą sytuację. Jeśli chodzi o cięcia w kulturze, częściowo te cięcia wynikają z tego, że część wydarzeń nie odbyła się. Nie można finansować czegoś, czego nie było. Nie ma takiej dziedziny, która powinna być wyraźnie uprzywilejowana nad inne.

ŁK: Kultura nie ma szans zarobić tyle, ile firmy czy spółki Skarbu Państwa, które zajmują się taką działalnością typowo gospodarczą. Tomasz Lipiński - spojrzenie trochę z zewnątrz...

TL: Zawsze można podnieść ceny biletów na wydarzenia kulturalne, to pan prezydent umie świetnie. Tak, jak tłumaczy się radny Mikuła, może się tłumaczyć zwykły samorząd. A my mamy super prezydenta, doświadczonego, mającego kompetencje zarządcze. On teraz idzie po linii najmniejszego oporu: podnosi ceny, obniża jakość usług i odbiera premie pracowników - zostawiając gołą pensję, najniższą spośród poznańskich urzędów.

ŁK: Prezydent mówi: koronawirus.

TL: Koronawirus. Oczywiście miasto miało niespodziewane wydatki związane z pandemią. Gdyby ktoś chciał wejść na rejestr umów, które Urząd Miasta Poznania udostępnia, to tam są bardzo ciekawe rzeczy, na których mamy, np. 22 tys. na czat bota, który odpowiada automatycznie ws. wirusa, co można z tym zrobić. To kompletna bzdura - ten czat bot jest gadżetem, który sam zapowiada, że dopiero się uczy. Takich umów są setki. Gdyby to wszystko zsumować świeżym okiem, to naprawdę oszczędności można znaleźć w wielu innych dziedzinach.

ŁK: Panie Łukaszu, czy da się oszczędności znaleźć w wielu innych dziedzinach? Chociażby kwestia głośnych w ostatnim czasie dofinansowań dla grupy Stonewall, będzie prowadziła zajęcia, jako strefa wolna od homofobii. Nie wnikam, czy to słuszne, czy nie słuszne. Czy w czasie tych cięć to są rzeczy pierwszej potrzeby?

ŁM: Doceniam dociekliwość mojego kolegi. Znajdujemy jakiś wydatek, który ktoś kwestionuje...

ŁK: Te kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy złotych, to 5 proc. budżetu Galerii Miejskiej Arsenał.

ŁM: Mówimy o skali zmian w budżecie rzędu być może kilkuset milionów. Każdy znajdzie pozycję w budżecie, z jaką się nie zgadza, tych pozycji jest kilka tysięcy. Niestety, musimy przeprowadzić zmiany strukturalne. Podstawowy problem to ubytek dochodów, który wynika z całej sytuacji gospodarczej. To jest nasze główne wyzwanie, a nie to, czy wydaliśmy na czat bota 22 tys. zł. Mamy dane z poszczególnych miesięcy na razie, rata PIT za kwiecień była niższa o 40 proc., ale mamy nadzieję, że sytuacja nie jest tak zła, bo wynikać może częściowo z przesunięcia płatności zaliczek na podatek dochodowy pomiędzy miesiącami. Ale my się dopiero dowiemy we wrześniu-październiku, czy przedsiębiorcy wpłacili za pracowników te zaliczki. Sytuacja jest dynamiczna, na razie zmiany w budżecie miasta dotyczą blokowania wydatków, czyli niezaciągania nowych istotnych zobowiązań. Staramy się, w dużej mierze jeśli chodzi o inwestycje, dokończyć to, co jest już "rozkopane", chronić te inwestycje, które może jeszcze się nie rozpoczęły, ale mają dofinansowanie zewnętrzne i musimy wstrzymywać się z rozpoczynaniem inwestycji zupełnie nowych.

ŁK: Tomasz Lipiński...

TL: Prosty przykład - remont płyty Starego Rynku. To inwestycja bardzo potrzebna. Spółka Poznańskie Inwestycje Miejskie otrzymuje 3 mln zł za zarządzanie tym projektem. Spółki tej nikt nie kontroluje, im ma wyższe koszty tym więcej zarabia, jak w "Misiu".

ŁK: "Im on jest droższy ten Miś..."

TL: Wiceprezydenci Poznania są świetni, ale im brakuje takiej czapy w postaci prezydenta, który się interesuje tym, co się dzieje. Tego w Poznaniu nie ma, wiceprezydenci mogą robić swoje, spółki miejskie nie są skoordynowane.

ŁK: Zapytam panów o świeżą kwestię budżetów rad osiedli. Przede wszystkim jest zarzut, że to znowu nie było konsultowane, znowu zostali radni osiedlowi zaskoczeni. Cięcia mają być w tych kwotach, które zawsze samorządy dostawały - naliczanych od liczby mieszkańców, udziału w podatkach od nieruchomości. Czy w takiej formie powinny być te oszczędności? Dlaczego bez konsultacji?

TL: Ja nie jestem wielkim fanem rad osiedli, natomiast być może faktycznie czy plac zabaw powstanie w tym, czy następnym roku, to nie ma specjalnego znaczenia.

ŁK: Ale o chodnik to możemy się pokłócić.

TL: Skoro zgodziliśmy się, że jest ta autonomia tych osiedli w jakimś tam stopniu, to konsultacje powinny być. Rady osiedla skarżą się, że nikt ich o niczym nie informuje, o zmianach dowiadują się z mediów. Tak nie powinno być.

ŁK: Radny Łukasz Mikuła.

ŁM: Ja się bezpośrednio tematyką rad osiedli nie zajmuję. Ale przez to, że zrobiła się z tego duża historia, to zainteresowałem się tym tematem. Pewne błędy komunikacyjne zostały tu popełnione. Nie ma co udawać, że wszystko było w porządku. Czasami trzeba się uderzyć w piersi i powiedzieć: ta rozmowa była za krótka, albo za późno przekazano informację. Trzeba to naprawić. Propozycje, które ostatecznie zostaną przedstawione na wtorkowej sesji będą w dużej mierze uwzględniały wnioski osiedli. Rozumiem to stanowisko, że lepszy jest pewny stały dochód, niż pula na konkurs, gdzie potencjalnie można zdobyć więcej...

ŁK: Lepszy wróbel w garści...

ŁM: Jeżeli rząd dałby nam taką alternatywę. Cięcie PIT 20 proc. czy zmniejszenie jakiegoś konkursu - też jako miasto wolelibyśmy utrzymać te stałe dochody, rezygnując z konkursu, ja poniekąd rozumiem większość rad osiedli. Były też takie, które przygotowały się do konkursu grantowego i też nie chcielibyśmy całkowicie ich marzeń czy możliwości zniweczyć. Jest jedna ważna rzecz, ta struktura dochodów osiedli jest dość skomplikowana. Będziemy starali się chronić tak zwane dochody z podatków od nieruchomości, które są w całości przeznaczane na działania inwestycyjne. Ta oszczędność pojawi się kosztem przede wszystkim konkursu grantowego i wydatków bieżących. Rady osiedli, jak wszyscy, muszą oszczędzać w dziedzinie wydatków bieżących.

ŁK: Czy ta komunikacja nie jest kulejąca? Mam w głowie listy organizacji pozarządowych, które mówią, że są potraktowane jako zwykłe firmy. Prowadzą działalność kulturotwórczą, a w taki sam sposób naliczane są im podatki od wynajmu. Chodzi o to, że nikt im nie odpowiada na pytania, na prośby, na listy.

TL: Te środki na komunikację wewnętrzną i zewnętrzną w gabinecie prezydenta są. 300 tys. zł na obsługę Facebooka pana prezydenta - to generalnie są środki na komunikację. Ta komunikacja powinna hulać, bo idą na to potężne pieniądze.

ŁM: Wiem, że tutaj bardzo aktywnie przy okrągłym stole z organizacjami pozarządowymi próbuje działać nasza koleżanka, radna Maria Lisiecka-Pawełczak, przewodnicząca Komisji Rodziny, Polityki Społecznej i Zdrowia.

ŁK: A prezydent milczy?

ŁM: To jest do rozwiązania w trójkącie organizacje-radni i prezydent-ZKZL. Ten ostatni udostępnia te lokale tym organizacjom. Nie wszystkie organizacje pozarządowe mają swoje lokale, czy przejmują je od miasta.

ŁK: Bardziej mi chodziło o styl rozmowy.

ŁM: Parę edycji takiego okrągłego stołu w formie online, to zawsze też budzi kontrowersje. To nam nie ułatwia tej komunikacji. Myślę, że dialog będzie kontynuowany.

https://radiopoznan.fm/n/UIE6mA
KOMENTARZE 0