NA ANTENIE: W środku dnia
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

"Na ulicę wychodzi garstka pań, które twierdzą, że zabierają głos w imieniu nas wszystkich i to jest fałsz"

Publikacja: 08.12.2020 g.12:20  Aktualizacja: 08.12.2020 g.12:22
Poznań
Od kilku tygodni w Polsce trwają protesty uliczne, nazywane przez ich organizatorów „Strajkiem Kobiet”. O tym, czy kobiety są w Polsce dyskryminowane, w „Kluczowym Temacie” Piotr Tomczyk rozmawiał z Nataszą Dembińską-Urbaniak przewodniczącą Kongresu Kobiet Konserwatywnych.
strajk kobiet - Bartosz Garczyński
Fot. Bartosz Garczyński

Piotr Tomczyk: Czy bierze Pani udział w protestach ulicznych w ramach tzw. „Strajku Kobiet”?

Natasza Dembińska-Urbaniak: Panie redaktorze, nie mam problemu, żeby odpowiedzieć na to pytanie. Stanowczo odpowiadam, że nie biorę udziału w tym ulicznym spektaklu. Nie mam w zwyczaju używać rynsztokowego języka, bluzgać i wulgaryzować przestrzeń publiczną. Nie mam też w zwyczaju rzucać się z rękoma na policjantów. Nie mam też potrzeby domagać się tej głównej kwestii, która stygmatyzuje „Strajk Kobiet”, czyli legalizacji zabijania własnego potomstwa. Dożyliśmy czasów, kiedy to wszystkie kobiety domagają się praw człowieka, ale my, konserwatystki, rozumiemy, że prawem człowieka jest prawo do życia, a zdeklarowane ofiary feminizmu, owe Panie z ulicy, uważają, że aborcja jest prawem człowieka i żądają legalizacji przestępstw.

W mediach zachodnich ta sprawa jest przedstawiana w ten sposób, że w Polsce funkcjonuje „piekło kobiet”. Czyli Kongres nie ma nic przeciwko tak przedstawianemu w mediach zachodnich piekłu kobiet?

Kongres Kobiet to jest inna instytucja, a Kongres Kobiet Konserwatywnych to jest jeszcze inna instytucja. Mogę się wypowiadać w imieniu tylko Kongresu Kobiet Konserwatywnych. Na temat „piekła kobiet” powiem tylko tyle, że na tym właśnie polega obłęd feminizmu. Europa bezkrytycznie wypowiada się na temat krzywdy polskich kobiet nie znając tutejszych realiów. Na ulicę wychodzi garstka pań, które twierdzą, że zabierają głos w imieniu nas wszystkich i to jest fałsz. Bezspornie niepokój budzi fakt, że strajk uderza w istotne dla życia wartości. Atakuje nienaruszalność życia ludzkiego, atakuje rodzinę, religię i Kościół Katolicki. NA takie zachowania nie ma z naszej strony zgody.

Jaka jest według Pani rzeczywista, nie medialne, sytuacja kobiet w Polsce?

To jest proste pytanie. Mamy w życiu społecznym, politycznym, zawodowym równorzędną pozycję z mężczyznami. Mamy takie same prawa, czujemy się bezpieczne, czujemy się doceniane. Nie będziemy przyjmowały narracji pań z ulicy i walczyły z mężczyznami, bo to oni nas wspierają i są naszym uzupełnieniem.

Czyli nie widzi Pani dyskryminacji kobiet?

Nomen omen to kluczowe pytanie feministek. To kwestia środowiskowa, bo ja nie czuję się dyskryminowana, kiedy odmawia mi się udziału w ciężkich pracach, które zwyczajowo wykonują mężczyźni. Mój mąż nie poprosi mnie o pomoc we wniesieniu lodówki na drugie piętro. Tak samo nie będę się gniewać, kiedy panowie otworzą przede mną drzwi lub ucałują dłoń na przywitanie. Tak sobie myślę, że o dyskryminacji kobiet w Polsce mówią wyłącznie feministki i towarzyszący im panowie w rurkach z różowymi włosami.

A co z taką bardziej konkretną, wyliczalną dyskryminacją ekonomiczną? Nie tylko feministki zwracają uwagę, że zarobki kobiet są niższe.

Tu się nie zgodzę. Kobiety coraz częściej zajmują poważne, eksponowane, decyzyjne stanowiska. Są dobrze wykształcone, ambitne i pracowite. Wszystko to powoduje, że są doceniane w swoich zawodach, a co za tym idzie są dobrze wynagradzane. Docenia się coraz bardziej pracownika, a nie jego płeć i coraz więcej jest przykładów na wyższe zarobki pań. Są badania, które potwierdzają, że kobiety zarabiają nawet więcej niż mężczyźni. W podsumowaniu całego życia zawodowego zarabiają więcej, bo przez przerwy, które są skutkiem urlopów macierzyńskich i wychowawczych, ta różnica wychodzi na korzyść mężczyzn.

To jest chyba dobry moment, żebyśmy przeszli do wyników rankingu Mastercard Index of Women Entrepreneurs 2020, raport dotyczący roli kobiet w biznesie. Te wyniki trzeba uznać za zaskakujące.

Wiele się zmienia, Polki też się zmieniają. Dynamicznie rozwijają swoje talenty. My jako kobiety, mamy naturalną zdolność do wykonywania kilku czynności na raz, jesteśmy elastyczne i odpowiedzialne.  Potrafimy bardzo efektywnie budować relacje międzyludzkie, zarządzać firmami i finansami, a także ludźmi. Co najważniejsze, w biznesie nie potrzebujemy parytetów. Nasze umiejętności i kompetencje same nas pozycjonują.

Przypomnijmy tylko, że Polska zajęła w tym rankingu pierwsze miejsce w Unii Europejskiej wśród państw, które oferują kobietom najlepsze warunki do prowadzenia własnego biznesu. Zacytuję fragment komentarza autorów rankingu „Awans Polski jest świetnym przykładem na to, że zastosowanie mechanizmów wsparcia uwzględniających płeć, może szybko przynieść widoczne rezultaty.” To niewiarygodne, ale jest to opinia zagranicznych ekspertów. Czy jest aż tak dobrze? Jak Pani to widzi?

Nie jest to dla mnie zaskoczenie. Wystarczy rzetelnie przeprowadzić ekspertyzę. Reszta należy do mediów, żeby z wynikami zapoznać naszych współrodaków.

Ja się zapoznałem z tą analizą i wynika z niej, że kobiety zajmują w naszym kraju 40% stanowisk kierowniczych oraz są właścicielkami ponad 30% przedsiębiorstw. To są wyniki nieosiągalne dla kobiet na zachodzie Europy. Skąd wziął się ten wynik i skąd ta wyjątkowa przedsiębiorczość Polek?

Ojej, to znaczy, że nie żyjemy w tak opresyjnym kraju, jak to kreuje „Strajk Kobiet”, tak? Według mnie to skutek determinacji, profesjonalizmu, chęci rozwoju, aktywności i sumienności. To są cechy, które my, Polki, mamy. Wystarczy odpowiedni klimat i impuls, a to zapewnia nam aktualny rząd i stajemy się aktywnymi organizatorkami życia, również tego gospodarczego.

Może trzeba na to spojrzeć od innej strony, że to nie jest nadzwyczajna aktywność Polek, tylko brak aktywności kobiet na zachodzie? Może Niemki, Holenderki czy Belgijki potrzebują pomocy i szkoleń przeprowadzanych przez Polki? Czy Polska powinna pomyśleć o pomocy dla kobiet z zachodniej Europy?

Póki co to panie z wymienionych przez Pana państw, domagają się zmian w naszym kraju. Zakładam, że nie zapoznały się one z wynikami rankingu Mastercard, a w ich ojczyznach zaszły już na tyle duże zmiany mentalne, kulturowe i obyczajowe, że proces ten może być zupełnie nieodwracalny. Moja propozycja jest taka, że owszem możemy pomóc, ale niech to będzie pomoc przez przykład. Bądźmy zatem mądrym narodem i przykładem dla innych.

Pozycja kobiet jest faktycznie dobra i silna, ale my nie potrafimy tego odpowiednio przedstawić i dlatego mogą się na zachodzie rodzić stereotypy Polski jako państwa patriarchalnego z prześladowanymi kobietami. Może problem jest właśnie medialny?

Jestem przekonana, że problem jest medialny i to są te absurdy feminizmu, które odbiły się dużym echem również w Polsce. Musimy się po prostu przed tym bronić.

Czy Kongres Kobiet Konserwatywnych planuje jakieś działania w najbliższym czasie? A może jakieś kontrmanifestacje, gdyby okazało się, że demonstracje „Strajku Kobiet” będą kontynuowane?

Kongres Kobiet Konserwatywnych już dawno określił swoje stanowisko i odcina się od „Strajku Kobiet”. Aktualnie zajmujemy się pracą charytatywną, a o tej porze głównie wsparciem zaprzyjaźnionych instytucji w związku ze zbliżającymi się Świętami Bożego Narodzenia i dalej pracujemy, mimo, że o nas nie jest tak głośno jak o tych paniach z ulicy.

https://radiopoznan.fm/n/SM286r
KOMENTARZE 0