NA ANTENIE: CORECZKO/KAYAH
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

W piątek rusza nowy sezon w Parku Dzieje. "Będą nowości" [ROZMOWA]

Publikacja: 21.06.2023 g.10:32  Aktualizacja: 21.06.2023 g.14:33 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
W piątek rusza nowy sezon w Parku Dzieje w Murowanej Goślinie koło Poznania. Do połowy lipca 300 aktorów - wolontariuszy pokaże w sumie 8 odsłon widowiska "Orzeł i Krzyż".

Spis treści:

    Każdy spektakl rozpocznie się już po zapadnięciu zmroku. W tym roku będą nowości - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań prezes Stowarzyszenia Dzieje Tomasz Łęcki.

    Nic mądrzejszego niż zaprezentować najważniejsze wydarzenia, najważniejsze też takie artystyczne skojarzenia czy odwzorowania naszej przeszłości, naszej kultury, nic mądrzejszego i nic lepszego nie da się wymyśleć, natomiast na pewno w tym roku kilka zmian wprowadziliśmy do tej naszej opowieści. To jest przecież już 11 sezon widowisk w Murowanej Goślinie, a widowiska "Orzeł i Krzyż" - ósmy. Będzie na pewno inne ujęcie Bitwy pod Grunwaldem na przykład. Robimy to pewnymi symbolami, bo oczywiście nie odtwarzamy tysięcy wojsk, bo to jest niemożliwe

    - mówi Tomasz Łęcki.

    Widowiska poprzedzają biesiady, ale można też spędzić czas w dziennej części Parku Dzieje. Tam są krótsze 20-minutowe widowiska. Hitem tego sezonu będzie widowisko sokolnicze z udziałem 10 ptaków - zapowiedział Tomasz Łęcki.

    Poniżej cała rozmowa:

    Łukasz Kaźmierczak: W naszym studiu dziś Tomasz Łęcki - prezes Stowarzyszenia Dzieje, nie dyrektor Muzeum Narodowego w tym momencie w studiu, choć na co dzień dyrektor tej placówki. W piątek w podpoznańskiej Murowanej Goślinie pierwsze w tym roku, inaugurujące sezon, plenerowe widowisko "Orzeł i Krzyż". Właściwie to jest marka ogólnopolska, pan jest pomysłodawcą tych widowisk, a ja pana przekornie zapytam, kto lepiej opowiada historię - Francuzi czy Polacy?

    Tomasz Łęcki: Francuzi opowiadają swoją historię, my swoją.

    Nie pytam, kto lepszą.

    Trzeba być oczywiście obiektywnym. Oni mają ogromne doświadczenie, w tej chwili blisko 50-letnie. Mają ogromny rozmach, są marką światową. My jesteśmy - za co dziękuję, za takie docenienie - marką polską czy dobijamy się do tego, żeby być marką na terenie kraju. Oni są światową. Kiedy prezydent Macron chciał zaimponować prezydentowi Chin, który odwiedzał Francję i chciał pokazać chociaż pocztówkę, jakiś obraz Francji, to zawiózł go Puy du Fou i pokazał mu widowisko Cinéscénie.

    Wcale nie do Eurodisneylandu.

    Na pewno nie do Eurodisneylandu. Francuzom Eurodisneyland do powieści o samych sobie nie pasuje.

    Ja dlatego mówię o Francuzach, bo Puy du Fou to jest ten pierwowzór, na którym się Park Dzieje wzoruje. Warto to też przypomnieć, że pan kiedyś zobaczył, jak wygląda opowiadanie historii, takie narracyjne, pewnie na długo przed tym nim powstały muzea narracyjne i trochę ten pomysł przeniósł się na nasz grunt, najpierw lokalnie aż się zrobiło z tego największe widowisko plenerowe w Polsce i tak jest reklamowane, bo widać was dosyć dużo na banerach.

    Tak jest rzeczywiście. Nie jesteśmy rekonstruktorami, nie porównujemy się do bitwy pod Grunwaldem. Rekonstrukcje polegają na tym, że świetni ludzie z pięknymi pasjami inwestują we własny strój. Żyją jak gdyby chociażby przez kilka dni w stylu tamtej epoki, mniej istotne jest to, czy inni to oglądają, albo w jakich warunkach. My robimy spektakl. Ma ogromny reżim sceniczny, trwa dokładnie półtorej godziny. Jest panoramą dziejów i polskiej kultury - ponad tysiąc lat i każdy z wolontariuszy - aktorów wychodzi kilkakrotnie na scenę, więc nie może się przywiązywać do tego, że jest tylko wojem albo tylko żołnierzem września np.

    I nikt tam nie jest tylko halabardnikiem, jak rozumiem.

    Nikt nie jest tylko halabardnikiem, nikt nie jest tylko ojcem świętym, bo ojciec święty - nasz kolega Wiesiu - jest wielokrotnie także kimś innym we wcześniejszych epokach.

    To tego nie będziemy zdradzali, to sobie państwa potem odnajdą. Nowy sezon, to pewnie nowe punkty, bo to nie jest scenariusz, który jest skostniały i który w koleinach się porusza.

    Nie jest skostniały, poza tym chociaż "Orzeł i Krzyż" jest taką naszą marką najważniejszą, to przecież przed widowiskiem "Orzeł i Krzyż" jest biesiada. To jest kolacja - w tym roku w takim kostiumie XVI-XVII-wiecznym, którą sobie bardzo nasi goście cenią, a jeszcze wcześniej można popołudnie spędzić w dziennej części Parku Dzieje, a tam jest przestrzeń przepiękna, aranżacje piękne i krótsze - w takich formatach 20-minutowych - widowiska i hit tego sezonu, nowość "Na skrzydłach" - widowisko sokolnicze z udziałem 10 ptaków.

    Czyli ptaki też grają, ptaki grają ptaki, innych postaci już nie grają.

    Można powiedzieć, że im się wybacza, kiedy odchodzą od scenariusza, aktorom raczej nie.

    Co robicie, żeby ta formuła się nie wyczerpała, co robicie nowego, o nowości pytam, bo być może ktoś ma ochotę obejrzeć ponownie widowisko?

    Jeżeli chodzi o samo widowisko, oczywiście nic mądrzejszego niż zaprezentować najważniejsze wydarzenia, najważniejsze też takie artystyczne skojarzenia czy odwzorowania naszej przeszłości, naszej kultury, nic mądrzejszego i nic lepszego nie da się wymyśleć, natomiast na pewno w tym roku kilka zmian wprowadziliśmy do tej naszej opowieści. To jest przecież już 11 sezon widowisk w Murowanej Goślinie, a widowiska "Orzeł i Krzyż" - ósmy. Będzie na pewno inne ujęcie Bitwy pod Grunwaldem na przykład.

    Można inaczej ująć Grunwald?

    Robimy to pewnymi symbolami, bo oczywiście nie odtwarzamy tysięcy wojsk, bo to jest niemożliwe, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że nasz wzrok dokonuje selekcji. To, co reżyser w telewizji robi w reżyserce, to my sami dokonujemy wyboru i można być dzień po dniu i wiele osób na to zwracało uwagę, że widzi coś innego, a jeszcze, jak przyjdzie mgła czy wyjdzie księżyc albo przyjdzie mżawka, to wrażenie są inne. Nie tylko sama treść i przebieg, ale to, co widzimy i jak widzimy bywa różnie nawet dzień po dniu.

    To do tych, którzy nigdy nie mieli okazji widzieć "Orła i Krzyża" to to jest widowisko bardziej bliskie teatrowi czy kinu, ile tam jest dźwięku, ile słowa, ile światła?

    To, co odgrywa szczególną rolę, to po pierwsze ludzie. 300 wolontariuszy - aktorów plus profesjonalna grupa kaskaderów, automobilistów. Są także zwierzęta, owce np. i związku z tym, że jesteśmy wolontariuszami, to wszyscy mówią, że z oczu widać żar, chęć. To nie jest przykry obowiązek, ale oczywiście do tego dochodzi nastrój nocy czy późnego wieczora.

    To są zawsze późne godziny.

    Tak, rozpoczynamy wprowadzenie o 21.30, kiedy zapada zmrok. Do tego dochodzą profesjonalne światła - prawie 200 punktów świetlnych, które odpowiednio są zsynchronizowane z tym, co się dzieje. Mamy podświetlane fontanny, efekty laserowe pirotechniczne, od razu uprzedzę - pirotechnikę raczej cichą, taką efektowną, a nie hukową.

    Rozumiem, że ze względu na sąsiedztwo - Puszcza Zielonka.

    Tak, ze względu na sąsiadów i wreszcie jest muzyka specjalnie skomponowana, muzyka Marcina Matuszewskiego i prof. Jacka Kowalskiego, który jest również autorem scenariusza. To wszystko razem daje taką syntezę, którą można by było nazwać show, wielkim spektaklem, ale o bardzo mądrej treści.

    Czy ta synteza to jest siła czy jednocześnie słabość, bo czy to nie jest tak, że np. można opowiedzieć historię Polski tak, jak japońscy turyści zwiedzają Europę w takich migawkach, które po jakimś czasie się przekształcają w taką jedną masę.

    To działa, zaskakująco działa. Nam się na początku wydawało, że nie będziemy potrafili wyjść poza granice Murowanej Gośliny, bo przecież pierwsze widowisko było dziełem naszego miasta, potem, że być może aglomeracja poznańska, dziś każdego wieczora są widzowie z każdego z 16 województw, bo mamy taki zwyczaj witać, sprawdzamy, skąd kto przyjechał. Są widzowie także z zagranicy. To po pierwsze, po drugie to widowisko jest trochę jak cebula o różnych warstwach. Ta warstwa zewnętrzna. Ta warstwa zewnętrzna to jest efekt i im głębiej się wejdzie, tym wchodzi się w bardzo głębokie pokłady, bo rozpoznajemy tam obraz Chełmońskiego "Bociany", "Stańczyka" i Grottgera.

    Czyli żywe obrazy, to, co kiedyś było modne na salonach XIX-wiecznych.

    Żywe obrazy w układzie takim dynamicznym, ale jednym z takich najbardziej satysfakcjonujących obrazów jest to, kiedy z trybun schodzi wielopokoleniowa grupa, np. dziadek i wnukowie czy rodzice i dzieci i one pytają: tato wytłumacz mi czy dziadku wytłumacz mi, co to było albo ktoś dorosły mówi: o, zorientowałem się,  że jeszcze muszą coś doczytać. Obcokrajowcy, którzy nie wiedzą, kim był Chełmoński...

    Są najlepszym papierkiem lakmusowym.

    To oni reagują: w Polsce coś takiego, rzeczywiście taka bogata tradycja, nawet tego nie rozumiejąc. Wiedzą, że kiedyś, kiedy były Światowe Dni Młodzieży, młodzież z Ameryki, Azji i Europy - akurat z tych trzech kontynentów byli - zareagowali gwałtownie w dwóch momentach. Po pierwsze, kiedy był chrzest. To był rok 2016 i wiedzieli, że przyjechali na Światowe Dni Młodzieży z okazji 1050-lecia chrztu i wiedzieli, że to jest chrzest, a drugi raz, jak się pojawiła postać Jana Pawła II. Oni tak, jak nasi widzowie są zasłuchani, bo tam jest konkretny tekst, oni kompletnie nie rozumieli o czym mówi Jan Paweł II - to jest oczywiście nagranie autentyczne, a imituje nasz kolega, oni nie wiedzieli, ale entuzjastycznie zareagowali na Jana Pawła II.

    Panie prezesie, to, że Stowarzyszenie Dzieje stało się instytucją kultury czy to coś zmienia, czy pozwala na jakieś mocarstwowe plany? Przypomnę, że jest też współprowadzenie, współfinansowanie ze strony ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego.

    Tutaj dotykamy sposobu finansowania. Mniej więcej, jeśli chodzi o takie bieżące koszty organizowania widowiska, to, co trzeba sfinansować niezależnie od wolontariatu, miłych gestów, w danym sezonie, jest finansowane mniej więcej w 40 procentach z biletów, a w 60 procentach z różnego rodzaju dotacji, pomocy finansowej, sponsoringu i dotacje mają to do siebie, a mamy tutaj wieloletnie doświadczenie, że one raz są, raz nie, raz są w wyższej wysokości, raz w niższej, a najczęściej są zbyt późno - wystarczająco, by je jeszcze wydatkować, ale, by planować, to ogromny problem. Powołanie instytucji kultury, takiej wspólnej, jak Polin - też jest ministerstwo i fundacja, Muzeum Piłsudskiego - Fundacja Rodziny Piłsudskiego i ministerstwo kultury i Park Dzieje i ministerstwo kultury. To pozwala na to, by do różnych instytucji biegać po środki publiczne i nie niepokoić się w maju czy czerwcu, czy na pewno się je otrzyma, to teraz od 1 stycznia mamy zapewniony taki jakby pakiet podstawowego finansowania. Co więcej to przedsięwzięcie jest tak duże, że my potrzebujemy biura. Ja nie jestem pracownikiem, jestem wolontariuszem i nigdy nie będę pracownikiem, ale potrzeba kilku, kilkunastu osób na tych cząstkach etatów, żeby to robić.

    Ale takie wejście na level wyżej, żeby to już było takie w pełni ogólnopolskie, po to te pieniądze też będą potrzebne?

    W tej dotacji tzw. podmiotowej na to ustabilizowanie funkcjonowania corocznego ma towarzyszyć, mamy nadzieję, że to się zrealizuje, dotacja majątkowa, inwestycyjna, a ta pozwoli zbudować stałą scenę, stałą trybunę, dobry parking, dojazd. Mamy dokumentację techniczną, już ją przygotowaliśmy jako stowarzyszenie. Tak, że jesteśmy bardzo wdzięczni. Do tej pory może się nie przyznawałem, a już kilkakrotnie rozmawialiśmy, zakładaliśmy, że zrobimy ten sezon, a potem zobaczymy, czy jeszcze coś tam się zrobi. Teraz mogę powiedzieć, że jeżeli  my żadnego błędu nie popełnimy, to rzeczywiście mamy szansę na rozwój ku naszej radości, ale przede wszystkim - mam nadzieję, ku satysfakcji naszych gości.

    Na koniec jeszcze technikalia, bo to jest ważne. Pierwszy spektakl w tym sezonie?

    23 czerwca w piątek w dzień zakończenia roku szkolnego. 21.30 zaczynamy, ale o 20.00 wpuszczamy już w strefę trybuny. W tym roku po raz pierwszy mamy miejsca numerowane. Na ten spektakl już w zasadzie miejsc nie ma. Jeżeli ktoś się wybiera, zachęcam, żeby nie odkładać tego na ostatnią chwilę. Na naszej biletarii można kupować bilety wybierając tak, jak w kinie konkretne miejsca. Łącznie to będą cztery weekendy do 15 lipca i widzimy, że piątki mają trochę więcej wolnych miejsc. Soboty się już praktycznie wypełniają.

    Czyli łącznie 8 spektakli.

    Tak, od 23 czerwca do 15 lipca.

    Na razie nie zobaczymy jeszcze Chełmońskiego "Wieczoru letniego" w Muzeum Narodowym, to już niedługo, ale zobaczymy Chełmońskiego w Parku Dzieje w najbliższy piątek.

    Będą to akurat "Bociany", ale z całą pewnością w letni wieczór, a na "Letni wieczór" Chełmońskiego zapraszam mam nadzieję, jak tylko uda nam się obraz przyprowadzić, bo obiecuję, że zrobimy specjalny pokaz nie czekając na wystawę.

    Kilka, kilkanaście dni?

    Raczej około miesiąca, półtora miesiąca, ale damy znać.

    To czekamy cierpliwie.

    Zapraszam do Parku Dzieje, jesteśmy już gotowi, ostania próba generalna i w piątek start.

    A w piątek wakacje.

    https://radiopoznan.fm/n/QHk8EG