Solidarność do dziś stanowi niewyczerpaną skarbnicę heroicznych postaw i patriotycznych symboli, rezerwuar autentycznych postaci, motywów i znaczeń, z których mogą czerpać pełnymi garściami historycy, filozofowie, filmowcy, literaci i artyści wizualni.
Jedną z prób ujęcia jej fenomenu jest wydana przed trzema laty i znakomicie zredagowana przez Krzysztofa Nowaka książka Alfabet Solidarności. Pomieszczono w niej osiemdziesiąt pięć haseł, które urozmaiconą treścią wypełniają ludzie kultury i nauki, dziennikarze i aktywiści; krótko mówiąc – postaci życia publicznego zarówno te dobrze znane, jak i te mniej znane: Barbara Fedyszak-Radziejowska, Andrzej Horubała, Paweł Janowski, Jan Pietrzak, Piotr Semka, Barbara Sułek-Kowalska, Wojciech Tomczyk i Mateusz Wyrwich.
Ich narracje utrzymane są w lekkim i subiektywnym tonie. Odwołują się zaś do poetyki krótkiego artykułu bądź sugestywnego portretu, minieseju bądź wspomnienia, notatki prasowej bądź felietonu. Liczą się tu bowiem subiektywne preferencje poszczególnych autorów, ich pamięć i uczucia, za którymi nierzadko stoi podmiotowy udział w opisywanych faktach i wydarzeniach.
Dzięki temu do rąk dostajemy alfabetycznie ułożoną kronikę wydarzeń, rozpisaną na głosy panoramę szesnastu legendarnych miesięcy, które określone zostały później mianem Karnawału Solidarności.
Jednak autorzy leksykonu idą o krok dalej. I obok oczywistych haseł personalnych, takich jak Jan Paweł II, Jacek Kaczmarski, Anna Walentynowicz czy Lech Wałęsa, oraz tematycznych – takich jak Komisja zakładowa, Msza radiowa, Strajk studencki czy Wydarzenia bydgoskie – udostępniają swe łamy pojęciom i terminom dość nieoczekiwanym, na przykład Matrycy białkowej, Nowomowie, Nawiedzonym czy filmowi Miś. Dopowiedzmy zatem, że matryca białkowa była wówczas „jedynym łatwo dostępnym (…) narzędziem powielania tekstów” i to ona umożliwiała druk tekstów bez cenzury i ulotkowanie ulic; że nowomowa jest pojęciem szerokim i oznacza sztuczny język używany przez komunistyczne władze do manipulowania społeczeństwem; że nawiedzeni zdarzają się w każdych epokach i pod wszystkimi szerokościami geograficznymi, a fakt że w roku 1981 odwiedzali akurat siedziby Solidarności, by ostrzec związkowców przed promieniowaniem z kosmosu, nie czyni ich w tym kontekście bynajmniej bardziej wyjątkowymi; i że wreszcie kultowa komedia Stanisława Barei Miś powstała w 1979 roku i w sposób szyderczy i groteskowy ukazywała realia socjalizmu.
A że hasła te trafiły do Alfabetu? Kryje się za tym dość oczywisty zamysł zespołu redakcyjnego i autorskiego, a mianowicie chęć ukazania Solidarności jako fenomenu, który przekracza przypisane jej ramy czasowe.
Dodajmy na koniec, że całość czyta się wybornie. Autorzy haseł każdorazowo dbają bowiem o jasność przekazu, nie popisują się nadmierną erudycją i nie narażają czytelnika na udrękę specjalistycznej lektury i fachowego słownictwa. Piszą z myślą o jak najszerszym czytelniku, zwłaszcza o ludziach młodych, urodzonych już w XXI wieku, dla których Solidarność wydaje się równie odległa jak lądowanie człowieka na Księżycu.
Alfabet Solidarności, redakcja: Krzysztof Nowak, wydawca: Instytut Dziedzictwa Solidarności, Gdańsk 2020.