Przychodzę dziś do Państwa z niezwykle interesującym reportażem, którego autorem jest Ander Izagirre, pochodzący z Kraju Basków reporter i podróżnik.
Pierwszy rzut oka na okładkę i wypisany srebrnymi literami tytuł „Potosi” wraz z dopiskiem „Góra, która zjada ludzi”, sprawił, że miałam nadzieję na opowieść może poetycką, może baśniową, a może i odrobinę magiczną. Jednak - nic z tego. To książka silnie przywiązana do bezlitosnej rzeczywistości i to w jej najbrutalniejszych odsłonach.
Potosi to miasto leżące w Andach w południowej części Boliwii. Znajduje się na szczycie co najmniej dwóch rankingów: jest jednym z najwyżej położonych miast świata (około 4100 m. n.p.m.) i jednocześnie jednym z najbiedniejszych w całej Ameryce Południowej. Nad Potosi wznosi się majestatyczna góra, która od wieków dziurawiona jest siecią kopalnianych korytarzy. Ukryte w jej głębi srebro stało się źródłem bogactwa najpierw kolonizatorów, później międzynarodowych korporacji. Dla mieszkającej tam ludności zdaje się jednak niekończącym źródłem cierpień.
W tym momencie złoża srebra są na wyczerpaniu, góra przeszyta siatką szybów i korytarzy, grozi zawaleniem, jednak nadal codziennie do jej wnętrza wchodzą tysiące ludzie, by wysadzać kolejne skalne ściany i odnaleźć ostatnie okruchy cennych kruszców. Wyzysk, nieludzkie warunki pracy, głód, choroby, skażona woda, powietrze gęste od pyły, a małe zasobne w tlen, praca dzieci, codzienne śmiertelne wypadki i przewidywana długość życia w okolicy 40 lat. Do tego wszechobecna przemoc, gwałty, kradzieże…
To rzeczywistość życia ogromnej rzeszy ludzi w dwudziestym pierwszym wieku. To również rzeczywistość czternastoletniej Alicji, głównej bohaterki reportażu, której spracowane w kopalni dłonie, pokryte czyrakami i pyłem, silnie odcisnęły się w mojej wyobraźni.
Ważna historia wyzysku i społecznych nierówności, warta poznania. Polskie wydanie książki „Potosi. Góra, która zjada ludzi” znajdziemy w ofercie Wydawnictwa Filtry, a tekst przetłumaczył Jerzy Wołk-Łaniewski.