W grze, opartej na historii o Harrym Potterze, ma znaczenie miejsce, w którym znajduje się gracz. Aplikacja, opierając się na rozszerzonej rzeczywistości, pozwala zdobyć nowe przedmioty i umiejętności - bierze pod uwagę lokalizację telefonu.
Grę "Harry Potter: Wizards Unie" można pobierać na telefony od końca czerwca i właśnie od wtedy ma ją Edwin.
- Mam w plecaku powerbanka, żeby mi się telefon nie rozładował. Starczy mi na cztery albo pięć ładowań telefonu. To powinno wystarczyć - przewiduje.
Grupa kilkunastu graczy skrzyknęła się na Facebooku. Inicjatorem spotkania był Michał.
- Chodziło o to, żeby ludzie z Poznania mogli się zebrać, przyjść w jedno miejsce i ze sobą w grze współpracować. To w końcu gra społecznościowa - wyjaśnia. - W grze chodzi o to, że nastąpiła jakaś katastrofa, jakiś czarodziej się wkurzył i rzucił jakieś pogmatwane zaklęcie, które powyrywało ludzi, różdzki, stworki z przeszłości i umieściło w naszych czasach. Zadaniem gracza jest poskładanie tego wszystkiego do kupy - tłumaczy inny gracz, Kuba.
W oczy rzuca się wiek uczestników - to nie dzieci, a ludzie dojrzalsi, w wieku dwudziestu paru lat.
- Nie ma tu dzieci, bo "Harry Potter" został wydany dość dawno temu. To rzecz pokoleniowa, bardziej się tym interesują osoby starsze od dzieci - mówi Michał.