Chciał dla siebie kary więzienia w zawieszeniu. Prokuratura odrzuciła wniosek

Piotr B. przez kilka miesięcy robił wszystko, by lokatorzy kamienicy na Łazarzu, wyprowadzili się ze swoich mieszkań. Mężczyzna w sądzie przyznał się do winy, przeprosił lokatorów i chciał się dobrowolnie poddać karze, ale prokurator się na to nie zgodziła.

Piotr B. chciał dla siebie kary więzienia w zawieszeniu. Zgodził się też na wypłatę zadośćuczynienia pokrzywdzonym lokatorom. Do wniosku przychylili się sami mieszkańcy, ale prokurator Anna Chrobak go odrzuciła. 

- Kara proponowana przez oskarżonego była z punktu widzenia oskarżyciela publicznego nieadekwatna do zarzucanych mu czynów, zamiaru, jakim kierował się oskarżony, chcąc utrudnić pokrzywdzonym spokojne funkcjonowanie - mówiła prokurator. 

Zażądała dla oskarżonego trzech miesięcy więzienia i dwóch lat prac społecznych. Pełnomocnik pokrzywdzonych adwokat Agnieszka Rybak-Starczak przekonywała, że w tej sprawie najważniejsze jest zadośćuczynienie pokrzywdzonym. 

- Państwo - mimo tego, co doznali, traktują kwestię mieszkania w tej nieruchomości, jako pewien zamknięty rozdział. Chcieliby po prostu naprawienia tej krzywdy - dodaje pełnomocnik. 

Obrońca oskarżonego adwokat Tomasz Jachowicz podkreślał, że jego klient jest gotowy wypłacić pokrzywdzonym więcej pieniędzy niż domaga się prokuratura.

- Oskarżony przyznał się do winy, wyraził skruchę, przeprosił. Złożył również wnioski odnośnie zadośćuczynienia dla pokrzywdzonych - twierdził obrońca. 

Piotr B. już wcześniej został prawomocnie skazany za uporczywe nękanie mieszkańców wilii na Sołaczu. W tamtej sprawie nie przyznawał się do winy. Sąd ogłosi wyrok na początku września.