W czasie ewakuacji wyłączono windy i mężczyzna z żoną zostali na peronie. Były to ćwiczenia, ale niepełnosprawny mężczyzna bez nogi i jego żona o tym nie wiedzieli.
Jest problem, widzi pan, nie ma nam kto pomóc. Windy stanęły. Z obsługi nie ma nam kto pomóc, wszędzie byłam i nikogo nie ma
- mówi żona.
Teraz jakby bomba wybuchła to są ofiary
- mówił mężczyzna.
Kobieta krzyczała do pracowników ochrony, by jej pomogli, ale z ich strony nie było reakcji.
Mężczyzna przyjechał z Ostrowa Wielkopolskiego. W Poznaniu spieszył się do lekarza. Z peronu wydostał się dopiero, kiedy ewakuacja na dworcu skończyła się i ponownie uruchomiono windy oraz schody ruchome.
Próbujemy zdobyć komentarz ze strony kolei. (Komentarz kolei - KLIKNIJ)
Takie miasto.
P.S. To coś TO NIE JEST DWORZEC. W kwestii etymologii słowa ,,dworzec" odsyłam do słowników. Najbliższy czynny dworzec kolejowy - we Wrocławiu.