Według śledczych, policjanci próbowali obciążyć za uszkodzoną szybę w nieoznakowanym radiowozie marki BMW przypadkowego kierowcę ciężarówki. Uszkodzenie miał rzekomo spowodować kamień spod kół tego samochodu, ale kierowca odmówił przyjęcia mandatu.
Prokurator Aleksandra Dancewicz powołała się dziś na zeznania świadków obciążające oskarżonych.
Wskazują jednoznacznie, że zdarzenie z dnia 8 maja 2019 roku zostało sfingowane, pęknięcie szyby zostało ujawnione 2 maja 2019 roku. Chciałabym tylko zwrócić uwagę na jedno przesłuchanie oskarżonego, który w postępowaniu przygotowawczym przyznał się do zarzucanego mu czynu, złożył bardzo obszerne wyjaśnienia podając szczegółowo, że wiedział o tym zdarzeniu
- mówi prokurator.
Ten oskarżony podczas procesu wycofał się z zeznań, ale według prokurator są one wiarygodne. Akt oskarżenia opiera się także na zeznaniach policjantów, które obciążają między innymi byłego naczelnika. Dziś jeden z tych świadków wezwany na konfrontację podtrzymał to, co powiedział wcześniej między innymi instrukcję, by "nie był zbytnio szczery w rozmowie z Biurem Spraw Wewnętrznych Policji". Policjant mówił też, co go spotkało po złożeniu zeznań.
Można powiedzieć, że nie miałem łatwo z uwagi na to, że nie byłem lojalny wobec wydziału, bo rozeszła się informacje, że jednak dążę do tego, żeby ta prawda wyszła na jaw. Nic nie ukrywałem i od tego czasu zaczęły się moje różne problemy. Zaczęto wobec mnie przeprowadzać różne postępowania, nagonki
- mówił policjant.
Sprawa zaczęła się od anonimu, który trafił do Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Chodziło o rozbitą szybę w nieoznakowanym radiowozie marki BMW i podejrzenie fałszowania dowodów przez policjantów drogówki. Sprawę ze względu na to, że dotyczyła funkcjonariuszy, prowadziła prokuratura w Świebodzinie. Oskarżyła policjantów o: fałszowanie dowodów, upozorowanie wypadku i próbę obciążenia innego kierowcy odpowiedzialnością za uszkodzoną szybę w nieoznakowanym radiowozie.
Krótko przed procesem naczelnik poznańskiej drogówki złożył rezygnację ze stanowiska. Jest jedynym z czwórki oskarżonych, który nadal pełni służbę w policji. Na pierwszej rozprawie mówił, że "jest uczciwym człowiekiem i nigdy nie złamał prawa".