Mnożą się hipotezy i plotki związane z zawaleniem się kamienicy na poznańskim Dębcu.
Wybuch gazu z powodu rozszczelnienia instalacji. To każdemu z nas jako pierwsze przyszło na myśl, bo przecież podobne tragedie miały już miejsce, jak chociażby wybuch gazu i zawalenie dwóch kondygnacji bloku w Gdańsku w 1995 roku, w którym zginęły 22 osoby albo runięcie kamienicy w Katowicach w 2014 roku. W tej tragedii śmierć poniosła rodzina znanego dziennikarza Dariusza Kmiecika. Biegli uznali, że ktoś celowo rozkręcił tam instalację gazową. I taka hipoteza musiała nasunąć się każdemu, kto rozmyślał o poznańskiej katastrofie.
Sami mieszkańcy kamienicy na Dębcu mówili o ludziach dogrzewających się butlami z gazem, a strażacy potwierdzili, że takowe znaleźli. Wydawało się, że to najprawdopodobniej doprowadziło do wybuchu, bo przecież reduktor, bo wężyk, bo wyciek i nieuwaga. Niebawem jednak wśród ludzi obecnych na miejscu zdarzenia gruchnęła informacja, że jedna z ofiar znaleziona w gruzowisku nie miała głowy.
Kolejne, nieoficjalne informacje były jeszcze bardziej makabryczne. Wynika z nich, że katastrofa to celowe działanie człowieka, który nie mogąc się pogodzić z rozstaniem z żoną najpierw pozbawił ją życia, a potem wysadził kamienicę. Według internautów powołujących się na bliską znajomość z ofiarami, wcześniej człowiek ten spowodował wypadek, w którym ciężko ranny został syn jego i zamordowanej kobiety. Rośnie kula śniegowa pogłosek i plotek. Na razie tych sensacyjnych informacji nie potwierdza prokuratura.