NA ANTENIE: STAR WARS - MAIN THEME (INSTR)/JOHN WILLIAMS
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Redemptoris Missio z pomocą dla ukraińskich seniorów mieszkających przy linii frontu

Publikacja: 22.08.2023 g.17:06  Aktualizacja: 23.08.2023 g.09:41 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Zbiórkę darów dla seniorów z Ukrainy, którzy pozostali w swoich domach, rozpoczęła poznańska Fundacja Redemptoris Missio.
Justyna Janiec-Palczewska Prezes Redemptoris Missio - Wojtek Wardejn - Radio Poznań
Fot. Wojtek Wardejn (Radio Poznań)

Jak mówiła w Wielkopolskim Popołudniu szefowa fundacji, Justyna Janiec-Palczewska, to będzie już kolejny transport darów na Ukrainę. (Sama fundacja jest bardziej znana ze swojej działalności w Afryce czy Azji). 

Sytuacja starszych ludzi, zwłaszcza w miejscowościach bliskich frontowi, jest bardzo trudna - mówi Janiec-Palczewska. 

Oni są zbyt chorzy, zbyt niedołężni, żeby gdziekolwiek uciekać. Twierdzą, że jeżeli mają umrzeć, to chcę umrzeć w swoich domach, a nie w obcym miejscu, w związku z tym zostali — ale bez pomocy. Tam nie ma sklepu. Z całej wioski, w której mieszkało 3000 osób, zostało 800 - to właśnie osoby starsze

- mówi Justyna Janiec-Palczewska.

Dary można przynosić do siedziby fundacji, w kościele pw. św. Andrzeja Boboli przy ul. Junikowskiej 48 w Poznaniu. Chodzi o żywność, leki przeciwbólowe, leki przeciwgrypowe i środki higieniczne. 

Fundacja też otrzymała rządowy grant. 3 miliony zł zostaną przeznaczone na budowę szpitala w Kamerunie. Redemptoris Missio pomaga w Afryce od wielu lat.

Cała rozmowa poniżej:

Łukasz Kaźmierczak: Zawsze chciałem pani zadać jedno pytanie. Po doświadczeniach afrykańskich — jak pani znosi wysokie temperatury w Poznaniu? Czy to jest w ogóle porównywalne?

Justyna Janiec-Palczewska: Jak sobie przypominam, to jest to porównywalne. U nas jest gorąco. Staramy się bywać w Afryce w czasie, kiedy nie ma takiej temperatury. Bardzo często lekarze, którzy operują, muszą być w formie, ale czasem trudno wycelować. W Poznaniu bywa również jak w Afryce.

Redemptoris Missio też jest taką placówką trochę afrykańską. Ilekroć bym nie zadzwonił, zawsze macie dla nas gorącego newsa. Może zaczniemy tym razem nie od Afryki, ale od ogłoszonej przez was zbiórki jedzenia, lekarstw dla seniorów na Ukrainie. To nie jest typowa grupa odbiorców waszej pomocy.

Tak, zwykle jesteśmy kojarzeni z Afryką, ewentualnie z Azją, natomiast jesteśmy fundacją humanitarną. Świadczymy pomoc tam, gdzie jest ona potrzebna. Wszyscy wiemy o wojnie za naszą wschodnią granicą. Stąd nasze działania. To nie jest nowe działanie, jesteśmy obecni tam od pierwszych dni wojny. Do tej pory wysłaliśmy 12 dużych transportów z pomocą — ten będzie kolejnym.

Ci starsi ludzie mieszkają przy samej linii frontu, gdzie nie ma właściwie niczego, oprócz wojny. Nie chcą się stamtąd ruszać.

Niestety.

Starych drzew się nie przesadza.

Trudno z tym dyskutować, w pełni rozumiem ich decyzje. Oni są zbyt chorzy, zbyt niedołężni, żeby gdziekolwiek uciekać. Twierdzą, że jeżeli mają umrzeć, to chcą umrzeć w swoich domach, a nie w obcym miejscu, w związku z tym zostali — ale bez pomocy. Tam nie ma sklepu. Z całej wioski, w której mieszkało 3000 osób, zostało 800 - to osoby starsze.

Wiecie o nich od kapłana. Domyślam się, ile takich miejsc musi być.

Takich miejsc jest z pewnością więcej. Myśmy się o tym dowiedzieli od księdza, z którym współpracujemy już od dłuższego czasu. On tam dotarł dzięki chłopakom z wojska, swoim parafianom, którzy pokazali mu, jak ludzie tam żyją, to on prosi o pomoc dla tych ludzi, powiedział w naszej rozmowie, że on w każdej chwili jest gotowy przyjechać po te rzeczy — tam bardzo są potrzebne. Jeśli uzbieramy cokolwiek — on się pojawi. Nasza zbiórka trwa do połowy września. To umowna data, której staramy się trzymać.

Wtedy on ma się pojawić i odebrać te dary.

On przyjedzie, kiedy uzbieramy, ma dużego busa. Mam nadzieję, że tych transportów będziemy mogli zrobić więcej, bo poznaniacy zawsze hojnie odpowiadają.

Czy to nie jest trochę tak, że ta Ukraina nas nieco znieczuliła? Bo publicystyczne widziałem nagłówki — że jest przesyt, że była ta pierwsza faza, pik spontanicznej pomocy, potem zaczęło to działać w drugą stronę.

Myśmy dopiero zaczęli tę zbiórkę, dziękuję wszystkim dziennikarzom, dziękuję panu za to, że chcecie o tym mówić, pomimo wszystko. Wiem z poprzedniej akcji, pół roku temu, kiedy wszyscy mówili, że Ukrainie nikt nie chce już pomagać. Absolutnie nieprawda. Ogłosiliśmy zbiórkę dla starszych — zbieraliśmy koce, świece, śpiwory dla ludzi żyjących w piwnicach i myśmy zebrali ogromny samochód dla mieszkańców Izium. Widzieliśmy potem zdjęcia. To nieprawda, co mówią, że Polacy zamknęli swoje serca na Ukraińców. Moje doświadczenie mówi co innego.

Teraz też macie odzew?

Ten apel wystosowaliśmy wczoraj, więc nie wiem, jaka jest sytuacja. Ale zgłaszają się do nas też księża, którzy chcą organizować zbiórki w parafiach.

Sytuacja tych starszych ludzi przypomina sprawę Czarnobyla, z małych wiosek. Okazywało się, że są tam starsi ludzie, którzy nie chcieli się wyprowadzić. To przemawia do wyobraźni.

Bardzo porusza mnie los osób starszych, to ludzie, którzy najbardziej cierpią, którzy decydują się zostać, to akt heroizmu. Kiedy ostatnio organizowaliśmy tę akcję, ona była zorganizowana ze względu na chłopaka, który uciekł z Izium, zostawiając tam swoją babcię. Jej dom był tak zniszczony, że ona nie miała tam dachu. Została w nim, mimo zimy. Jak opowiadam tę historię, mam gęsią skórkę, bo proszę sobie wyobrazić, że człowiek, który potem rozdawał pomoc, dotarł do tej babci i my mamy filmik nagrany, jak dziękuje Polakom i swojemu wnukowi.

Tylko życie takie historie przynosi, nie hollywoodzkie filmy... Otrzymaliście grant rządowy na pomoc dla jednego państwa — dla Kamerunu. Czy to zmienia możliwości waszego działania — na pełną skalę?

Bez dwóch zdań, chociaż my mamy doświadczenie w tego typu projektach, myśmy budowali już szpitale, ale ten grant to 3 mln zł. Dzięki temu w Kamerunie powstanie szpital i klinika okulistyczna, jeśli chodzi o Kamerun, nie znam tak dużych i nowoczesnych placówek, jakie chcemy stworzyć.

Dlaczego Kamerun? A nie inne państwa w potrzebie?

Kamerun ze względu na możliwość dotarcia z tą pomocą, to kraj, w którym jest największa liczba polskich misjonarzy. Oni są dobrze zorganizowani, mają placówki medyczne, wysyłamy kontenery, to tam odbywają się wyprawy medyczne. Kamerun to tez kraj bliski mojemu sercu, pierwszy raz byłam tam przed 10 laty i widzę, mam skalę porównawczą, jak bardzo zmieniły się te ośrodki medyczne dzięki Fundacji Redemptoris Missio.

Kiedy mówimy klinika, czy szpital, to pewnie nie są do końca takie placówki, jak te nasze polskie.

Nie wyglądają tak, zdecydowanie, ale w porównaniu z placówkami kameruńskimi — jak 100 lat różnicy, więc te placówki misyjne, które my współtworzymy z polskimi misjonarzami, są na innym poziomie, są bardzo dopieszczone, czyste, zadbane. Ludzie zgłaszający się po pomoc wiedzą, że nikt tej pomocy nie odmówi. Misjonarze pomagają wszystkim, niezależnie od wiary, płci. Dla nich człowiek, to osoba potrzebująca pomocy.

Narzekamy na kolejki do lekarza w Polsce. Pewnie, jeśli porównamy z Afryką, to jest przepaść. Ile lat się czeka na wizytę? Jakim skarbem jest aspiryna...

Ludzie mieszkający z dala od głównych dróg, którzy utrzymują się z rolnictwa, nie mają szans na wizytę lekarską, tam nikogo nie stać na to, żeby do miasta dojechać i, żeby za taką wizytę zapłacić. Tam pobiera się opłatę nawet za mydło, którym lekarz umyje ręce przed badaniem. To jest poza zasięgiem mieszkańca. U nas jest inaczej, ilekroć idę do mojego dentysty, mam ochotę go uściskać za to, że mogę skorzystać z leczenia. Tam ludzie z bólem zęba żyją latami, bywa, że ból zęba jest śmiertelny z powodu ropnia, który się utworzy. My mamy wiele, szkoda, że tak mało to doceniamy.

Mówiło się, że jesteśmy społeczeństwem na dorobku, że musimy cały czas nadganiać, ale czy pani zdaniem nie osiągnęliśmy już tego etapu, kiedy możemy powiedzieć, że mamy tyle, że możemy się rozglądać nie tylko u nas. I wtedy na biało wchodzi Redemptoris Missio.

Tak, to prawda. Jeśli ktoś chciałby nam coś podarować, to serdecznie zachęcamy, jesteśmy przy ulicy Junikowskiej 48 w Poznaniu, można wpłacać środki na działalność fundacji przez naszą stronę. Człowiek do życia nie potrzebuje wiele, potrzebuje mieć gdzie spać i zjeść, a cała reszta, jak mówiła moja babcia, jest na pokaz.

Pewnie ci ludzie chcą u siebie się leczyć, jak ci starsi ludzie chcący zostać na Ukrainie.

Tak, zdecydowanie. Tam trzeba budować infrastrukturę, jeśli chodzi o pomoc rozwojową, a jeśli chodzi o pomoc humanitarną, to trzeba ją świadczyć wszędzie, gdzie jest konieczna i nie mówić, że myśmy już dali. Czasem warto się podzielić, pomaganie dodaje sensu naszemu życiu.

W siedzibie na Junikowskiej czekacie na dary dla starszych ludzi z Ukrainy.

Tak, zbieramy żywność, leki przeciwbólowe, leki przeciwgrypowe i środki higieniczne. Te rzeczy są pierwszej potrzeby, one pomogą tym ludziom przetrwać najtrudniejsze chwile. 

https://radiopoznan.fm/n/hnyo7R
KOMENTARZE 0