O sprawie pierwszy poinformował biolog i dyrektor Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile, doktor Paweł Owsianny. Naukowiec udał się na miejsce po zgłoszeniu od mieszkańców. Potwierdził ogromny zakwit sinic, powiedział też, że podejrzewa iż jezioro zostało skażone przez ścieki bądź inne odpady.
Łukasz Stażyński, rzecznik prasowy WIOŚ w Poznaniu, twierdzi, że przeczą temu wyniki badań wody. Niestety tak działa natura – mówi Stażyński.
Analiza przeprowadzonych badań laboratoryjnych wskazuje, że nad jeziorem Wapińskim powstały sprzyjające warunki do zakwitu glonów i sinic. Chodzi o warunki pogodowe, spowodowała to m.in. wysoka temperatura wody, około 21 stopni, a także obniżenie o około metr lustra wody, w stosunku do wcześniejszych obserwacji. W wyniku tego nastąpiło znaczne zagęszczenie materii organicznej w wodzie. Wyniki nie wskazują na przemysłowe zanieczyszczenie jeziora, biorąc pod uwagę zawartość węglowodorów ropopochodnych, inspektorzy nie znaleźli również śladów zanieczyszczenia ściekami
- mówi Łukasz Stażyński.
Inspektorzy wciąż mają czuwać nad stanem jeziora. Ich zdaniem akwen na początku tygodnia zaczął się naturalnie oczyszczać. Dlatego całkiem możliwe, że jezioro w przyszłym roku powróci do swojego pierwotnego stanu.
Dr Paweł Owsianny ostrzega jednak, że sinice mogą ustąpić tylko na chwilę, ponieważ pozostawią po sobie tzw. bank nasion, który już ciepłą wiosną może wywołać kolejny zakwit. Los jeziora jest więc niepewny.