We mszy uczestniczyło wtedy około 170 wiernych. Oskarżeni wyciągnęli transparenty i stanęli przed ołtarzem, by jak mówili dziś w sądzie, zaprotestować przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
Dziś na rozprawie nie wszyscy chcieli składać wyjaśnienia...
Nie przyznaję się do winy, na tym etapie postępowania odmawiam składania zeznań i odpowiedzi na jakiekolwiek pytania.
Nie przyznaję się. Tego dnia udałam się do katedry, to prawda, z transparentem, na którym napisałam: "katoliczki też potrzebują aborcji".
Uczestniczyłam w mszy świętej w sposób nieprzerwany, niezłośliwy i w momencie, kiedy ksiądz rozpoczął kazanie, wstałam i w ciszy udałam się przed ołtarz. Byłam spokojna, nie wykrzykiwałam haseł, nie przeszkadzałam podczas mszy
- mówili oskarżeni
Według prokuratury, na winę oskarżonych wskazują zeznania świadków i nagrania z kościoła. Obrońcy oskarżonych adwokaci: Paweł Głuchowski i Andrzej Reichelt mówili, że sprawa w ogóle nie powinna trafić do sądu.
W naszej ocenie tutaj nic złego się nie wydarzyło. Ludzie wyszli spontanicznie wyrazić swój sprzeciw i pogląd. W mojej ocenie, jak najbardziej było to w granicach dopuszczalnych i prawem i ogólnie pojętym poczuciem przyzwoitości
- mówi adwokat Głuchowski.
Chcielibyśmy, żeby ten proces w ogóle nie miał miejsca, a już do niego doszło, akt oskarżenia wylądował w sądzie, dowiemy się potem jaka będzie ocena sądu
- mówi adwokat Reichelt.
Ksiądz odprawiający nabożeństwo wezwał do katedry policję. Protestujący zostali otoczeni kordonem i spisani. Każdemu funkcjonariusze zrobili zdjęcie bez maseczki.
Oskarżeni to głównie młodzi ludzie. Jest wśród nich trójka osób, które są w trakcie zmiany płci. Dziś ich obrońca poprosił sąd, by zwracał się do nich zmienionymi imionami: do Daniela - imieniem Daniela, do Mai - imieniem Mordechaj, do Jakuba - imieniem Zoja. Sąd się na to zgodził, choć zastrzegł, że w dokumentach sprawy nadal będą funkcjonować pod starymi imionami, bo nie mają nowych dokumentów.
Oskarżonych pro bono broni 11 poznańskich adwokatów.