Leżące na granicy Konina i gminy Kazimierz Biskupi Jezioro Turkusowe to sztuczny zbiornik, zalane wyrobisko po byłej odkrywce węgla brunatnego "Gosławice". Nazywane jest "polskimi Malediwami" ze względu na swój intensywnie niebieski kolor, który zawdzięcza zrzucanym do niego odpadom z pobliskich elektrowni. Woda ma przez to silnie zasadowy odczyn, kąpiel w niej jest niebezpieczna. Nie przeszkadza to jednak turystom, którzy przyjeżdżają nad wodę, by się przy niej fotografować. Jezioro jest obecnie najpopularniejszą atrakcją turystyczną w regionie, a hasło „Jezioro Turkusowe” to najczęściej wyszukiwane w Google miejsce w regionie konińskim w tym sezonie letnim.
Jak zauważył w rozmowie z PAP popularyzator kultury postindustrialnej Mariusz Harmasz, pokopalnianych miejsc budzących zainteresowanie turystów jest we wschodniej Wielkopolsce więcej. "Interesują się tym ludzie, którzy wybierają nieoczywisty sposób spędzania wolnego czasu" – ocenił Harmasz. Jak dodał, pokopalniane krajobrazy są zazwyczaj o wiele ciekawsze dla przyjezdnych spoza wschodniej Wielkopolski niż dla lokalnych mieszkańców, którzy w takim otoczeniu dorastali.
Przy działających jeszcze odkrywkach węgla brunatnego tworzone są miejsca widokowe, z których turyści mogą oglądać nie tylko wykopane w ziemi dziury, ale również pracujące w nich maszyny. Jedna z nich, ważąca 340 ton koparka SchRs-315, od kilku lat stoi na terenie gminy Kleczew. Największą atrakcją jest jednak inna maszyna - koparka kołowa wielonaczyniowa SRs 1800.
Dwie koparki niemieckiej produkcji SRs 1800 rozpoczęły pracę w Kopalni Węgla Brunatnego "Konin" w 2010 i 2011 r. Sprowadzone zostały z hiszpańskiej kopalni As Pontes, stąd ich nazwy – "Dolores" i "Carmen". Każda ma 38 m wysokości i waży ponad 2,5 tys. ton, co sprawia, że były to największe maszyny pracujące w konińskiej kopalni. W ubiegłym roku podczas skomplikowanej operacji "Dolores" została wyprowadzona z zamykanej odkrywki Jóźwin IIB i stanęła przy drodze łączącej Sławoszewek z Wielkopolem (gm. Kleczew, powiat koniński). Docelowo ma zostać przejęta przez Samorząd Województwa Wielkopolskiego, a obok niej powstanie muzeum prezentujące pokopalniane dziedzictwo regionu.
"To ma szansę być ważny punkt na mapie kulturalnej Polski" – ocenił Harmasz. Jego zdaniem maszyna może być doskonałą scenerią dla festiwali - właśnie w taki sposób zagospodarowany został teren po byłej odkrywce przy niemieckim mieście Grńfenhainichen. Lokalne samorządy stworzyły tam Ferropolis, czyli muzeum przemysłowe z maszynami, które kiedyś pracowały w tamtejszej kopalni. Jedna z nich wkomponowana została w stojący tam amfiteatr, który służy organizacji wydarzeń kulturalnych.
Podobny pomysł na zagospodarowanie terenu po kopalni zrealizowany został w Velenje w Słowenii. Odkrywka zalana została wodą, obok niej stanęła scena przypominająca formą szyb górniczy. Wokół powstała również infrastruktura turystyczna – sieć tras rowerowych, pole kempingowe oraz baza noclegowa.
W ramach projektu #trzeciTOR Harmasz odtwarza również przebieg byłych torowisk kopalnianych, wyznaczając tam nowe ścieżki pieszo-rowerowe, które mogą służyć przyjeżdżającym do regionu turystom oraz lokalnym mieszkańcom.
Inną inicjatywą Harmasza jest Northern Future, czyli sieć połączeń drogowych, kolejowych i rowerowych, która ma łączyć wiele miejsc w całym regionie. W jej powstaniu wykorzystane miałyby być pozostałości infrastruktury kopalnianej, m.in. jeszcze działające koleje górnicze. W ten sposób lider programu #trzeciTOR chciałby przekuć istniejące już, pojedyncze atrakcje w kompleksową ofertę turystyczną regionu. W realizacji tego pomysłu współpracuje z lokalnymi samorządami, grupą ZE PAK i przedsiębiorcami.
"To musi być sieć wielu punktów. Turyści nie przyjadą na jeden punkt, oni przez jeden punkt co najwyżej przejadą. +Dolores+ jest obecnie punktem przejezdnym. To i tak jest niezwykły sukces, biorąc pod uwagę to, że ta maszyna tylko wyjechała. Jest w tej chwili łatwym elementem układu, który można rozbudować wokół niej" – ocenił.
Pomysł może zostać sfinansowany z Funduszu na rzecz Sprawiedliwej Transformacji. Unijny program o wartości niemal 415 mln euro ma pomóc wschodniej Wielkopolsce w łagodzeniu skutków transformacji energetycznej.