Służby około godziny 19:50 zostały wezwanie do ciężko rannego jelenia, który nadział się na płot posesji przy ulicy Pasieka. Zwierzę wisiało głową w dół i powoli się wykrwawiało.
Strażacy nie byli w stanie uwolnić jelenia. Jak przekazała Radiu Poznań rzeczniczka prasowa Straży Miejskiej Miasta Poznania, Anna Nowaczyk, funkcjonariusze ekopatrolu powiadomili pogotowie czystości oraz poznańskie Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Strażnicy miejscy i zgłaszająca problem kobieta musieli czekać półtorej godziny na przyjazd weterynarza z Rokietnicy. Zgodnie z procedurami, służby musiały wezwać osobę, która ma podpisaną umowę z miastem i dlatego trwało to tak długo. Dopiero po przyjeździe weterynarza można było skrócić cierpienie jelenia.
AKTUALIZACJA
Śmierć jelenia na płocie. Urzędnicy nie mają zastrzeżeń do pracy łowczego. Wczoraj wieczorem służby otrzymały zgłoszenie o osobniku uwięzionym na ogrodzeniu w rejonie ulicy Pasieka w Poznaniu. Jeleń powoli się wykrwawiał.
Straż pożarna i straż miejska nie potrafiły uwolnić zwierzęcia. Na miejsce wezwano łowczego, który ma podpisaną z miastem umowę, dotyczącą między innymi skracania cierpienia dzikich zwierząt. Według osoby opisującej zdarzenie w mediach społecznościowych i rzeczniczki straży miejskiej, na przyjazd łowczego z Rokietnicy trzeba było czekać ponad godzinę.
Tymczasem z informacji Waldemara Stelmasiaka z Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa Urzędu Miasta Poznania wynika, że mężczyzna przybył po 25 minutach od zawiadomienia i cztery minuty po 21 zgłosił zakończenie czynności. Łowczy zmieścił się zatem w wyznaczonym w umowie limicie 40 minut na interwencję.