Poznańskie salony "Play" oklejone w proteście przeciwko wulgarnemu wystąpieniu związanej z siecią komórkową aktorki

Barbara-Kurdej Szatan, która przez dwa sezony występowała na deskach poznańskiego Teatru Nowego, zamieściła w mediach społecznościowych wulgarny wpis, w którym funkcjonariuszy Straży Granicznej nazwała "mordercami". Obrażała też swoich fanów krytykujących taki styl wypowiedzi.

Od awantury usiłowała się odciąć sieć komórkowa Play pisząc, że

wiadomości publikowane na prywatnych profilach aktorki wyrażają jej opinię i nie są w żadnym wypadku stanowiskiem firmy.

To najwyraźniej za mało, bo klienci gremialnie deklarują w mediach społecznościowych rezygnację z usług firmy, a w Poznaniu kilka salonów sieci oklejono plakatami z wizerunkiem reklamowym Barbary Kurdej-Szatan i cytatami z jej wulgarnego wpisu. "To trudna sytuacja dla samego Play" - mówi prof. Jacek Trębecki, specjalista od wizerunku.

Firmy tej skali unikają jak ognia jednoznacznych deklaracji politycznych, bo w tak spolaryzowanym społeczeństwie, to automatycznie traci się część, a można nawet zaryzykować, że połowę klientów, bez względu na to, czy się opowie po jednej, czy po drugiej stronie. Tym bardziej, że nie sądzę, aby sam Play miał wśród swoich pracowników zwolenników tylko jednej albo drugiej opcji politycznej. Obawiam się, że Pani Kurdej-Szatan wprowadziła swojego pracodawcę, czy kontrahenta na bardzo grząski grunt.

Aktorka, po fali krytyki, przeprosiła za styl wypowiedzi i skasowała wpis w mediach społecznościowych.

Moje emocje się nie zmieniają, ale przepraszam za niestosowny język i przekleństwa

- napisała.

Sprawą ma zająć się prokuratura. Fundacja Ośrodek Monitorowania Antypolonizmu zapowiedział, że złoży do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa.