NA ANTENIE: NIC NIE MOZE WIECZNIE TRWAC/ANNA JANTAR, ROMUALD LIPKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Prof. S. Mikołajczak: Przy tak wielkiej frekwencji trudno będzie ten wynik podważyć

Publikacja: 13.07.2020 g.09:44  Aktualizacja: 13.07.2020 g.10:32
Poznań
Piotr Tomczyk w porannej audycji Radia Poznań "Kluczowy Temat" rozmawiał z profesorem Stanisławem Mikołajczakiem - prezesem AKO.
wielkopolski klub obywatelski stanisław mikołajczak - Kacper Witt - Radio Poznań
Fot. Kacper Witt (Radio Poznań)

Piotr Tomczyk: Pierwsze dane sondażowe mówiły, że prezydent Andrzej Duda zwyciężył z wynikiem 50,4 proc, później zmieniło się to na 50,8 proc., teraz mówimy o ponad 51 proc. Czy wygrana prezydenta Andrzeja Dudy jest już pewna?

Prof. Stanisław Mikołajczak: Zdecydowanie, bo brakuje wyników jedynie z 9 obwodów. I w tej chwili wynik wynosi 51,21 proc. dla Andrzeja Dudy. Niepoliczone głosy to są promile. Więc zwycięstwo jest już przesądzone.

Czy w takim razie Rafał Trzaskowski i cała opozycja pogodzi się z tym wynikiem i przegraną?

To oni o tym wiedzą. Myślę, że różnica jest, jak na wybory prezydenckie, standardowa. Te różnice, poza jedynym zwycięstwem Aleksandra Kwaśniewskiego, były zawsze niewielkie, podobnego rzędu. A przy tak wielkiej frekwencji, która sięga ponad 67 proc., to myślę, że tutaj bardzo trudno będzie ten wynik podważyć.

Pojawiły się jednak takie głosy, że dojdzie do III tury. Lawina protestów ma spowodować, że o wyniku zadecydują sądy.

To jest oczywiście kolejny element takiej anty-państwowej, destrukcyjnej gry opozycji, która mówiła o tym już tydzień przed II turą. Jednak różnica w wynikach kandydatów wynosi blisko 2,5 proc. To okroi możliwości protestów, bo to już jest zbyt znacząca różnica procentowa, przy bardzo wysokiej frekwencji.

A nie wydaje się panu prawdopodobne, że na skutek tego, że tych protestów będzie bardzo wiele, sąd nie zdąży się wypowiedzieć co do ważności wyborów do 6 października i, jak sugerują postępowi dziennikarze, dojdzie do ponownych wyborów? Czy to prawdopodobny scenariusz?

Wydaje mi się, że mimo wszystko to nie jest możliwe. Taka próba pewnie zostanie podjęta, ale bez powodzenia.

A skąd ten frekwencyjny rekord? Aż 67,5 proc. obywateli zagłosowało. Co miało wpływ na to, że tak tłumnie udaliśmy się do urn?

Myślę, że to ta długotrwałość kampanii, jej dramatyczne zwroty. Był czas na to, żeby społeczeństwo emocjonalnie podniecić wokół sprawy wyborów. Wynik frekwencyjny jest niezwykły. Nie sądzę, żeby to było tylko efektem obywatelskiego zainteresowania merytorycznego. Mimo, że to dla części społeczeństwa też było znaczące. Ale sądzę, że w dużej mierze, to także emocjonalne zaangażowanie sposobem prowadzenia tej kampanii. To była najbardziej pasjonująca kampania w dziejach III Rzeczypospolitej.

Czy ta kampania była bardziej agresywna, niż poprzednie?

Była bardzo agresywna i brutalna. I stało się coś, co nie przychodziło nam parę lat temu do głowy. Okazało się, że można organizować grupy hejterskie, które będą nastawione tylko na to, żeby tworzyć fake newsy i upowszechniać je drogą elektroniczną. To jest coś niezwykłego. Tym bardziej, że w tym hejterstwie i niszczycielskim działaniu obu obozów nie było równowagi, więcej było go po stronie Platformy Obywatelskiej. Myślę, że PiS starał się prowadzić spokojniejszą kampanię, a nie przez szkalowanie przeciwnika.

Nie widział pan agresji po obu stronach? Nie było symetrii?

Zdecydowanie nie ma symetrii. To mówienie o niej, to jest jeden z elementów walki politycznej, żeby pokazać, że wszyscy politycy są tacy sami i obierają tę samą metodę. Proszę zobaczyć jakie cechy przypisywano pracy rządu Prawa i Sprawiedliwości przez ostatnie 5 lat. Jak Borys Budka, szef partii PO, przypisywał PiS-owi wszystkie te cechy, które cechowały sprawowanie władzy przez nich – korupcję, nadużycia i tak dalej. To element walki politycznej, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

Jeśli ten poziom emocji był tak wysoki, to czy w ogóle można będzie teraz zasypać podziały, tak dziś widoczne?

Te podziały zostały wytworzone przez działania polityków. Niewątpliwie ten poziom agresji wpłynął na to, że są osoby, które nie podchodziły merytorycznie do wyborów. Przy tym poziomie emocji nie ma szans, że te podziały szybko znikną. Ale trzeba pamiętać, że mamy teraz prawie 3,5 roku spokoju z wyborami. To jest długi okres. Emocje opadną. Obecnie rządząca ekipa, wspierana w dalszym ciągu przez tego samego prezydenta, będzie mogła pokazać dalszy ciąg swoich osiągnięć w naprawianiu Polski i budowaniu potęgi gospodarczej oraz dbaniu o polską rodzinę. I myślę, że stopniowo te emocje będą wygasały. Jeszcze jedna ważna rzecz. Ciągle się mówi, że prezydent jest prezydentem wszystkich Polek i Polaków. To jest prawda i fałsz jednocześnie. Fałsz polega na tym, że prezydenta wybierają, w tych naszych polskich warunkach, dwie strony – PiS i PO. I wybrany prezydent prezentuje program i wartości typowy dla obozu, który go popiera. I ten program będzie realizował jako prezydent. I w tym sensie on nie jest prezydentem wszystkich Polaków. Nigdy nie będzie prezentował programu PO, bo w wielu wypadkach jest na zupełnie przeciwnym biegunie. A z drugiej strony jest to najwyższy urząd państwa, a państwo musi jednakowo traktować wszystkich obywateli. Jest prezydentem wszystkich, bo prawa, które są stanowione przez inicjatywy rządu i zatwierdzane przez niego, w jednakowym stopniu dotyczą wszystkich Polaków. Nie ma praw specjalnie dla tych, którzy wybierali innego prezydenta. On będzie realizował działania tej grupy, która go doprowadziła do władzy. To rozróżnienie jest niezwykle ważne.

Co by pan poradził prezydentowi w kwestii zasypywania podziałów? Nie możemy przecież żyć w stanie ciągłej wojny. Jak doprowadzić do pojednania?

Pojednanie jest niemożliwe dlatego, że w państwie demokratycznym życie publiczne polega na sporze. Chodzi tylko o to, żeby ten spór toczył się merytorycznie, a nie na emocje. I myślę, że rolą prezydenta jest zapraszanie opozycji na rozmowę i przekazywanie im swoich zamierzeń czy pokazywanie, na czym polegają zalety jego programu. Czasami będzie dochodziło do wspólnych ustaleń, a będą takie sprawy, które zawsze będą różnicowały. Istotą opozycji jest to, by zwalczać rząd i dążyć do przejęcia władzy i wiemy, że nie zawsze jest to gra czysta. Myślę, że nie wolno nam za bardzo idealizować tego obrazu. Życie polityczne toczy się według określonych reguł i chodzi o to, żeby ich nie przekraczać. A one były przekroczone w kampanii wyborczej. Tę dyskusję polityczną trzeba sprowadzić na tory merytoryczne.

Prezydent Andrzej Duda w swoim przemówieniu po ogłoszeniu wyników zaprosił Rafała Trzaskowskiego na spotkanie do Pałacu Prezydenckiego, aby uścisnąć mu dłoń. Do spotkania nie doszło. Być może do tego spotkania dojdzie po ogłoszeniu ostatecznego wyniku.

To zaproszenie było elementem savoir-vivre’u demokratycznego, który mimo wszystko w Polsce jest na coraz wyższym poziomie. Przypomnijmy, że kiedyś kontrkandydaci nawet sobie na gratulowali, teraz robią to od razu po ogłoszeniu wyników. To był gest grzecznościowy. Pokazanie, że walka się skończyła, teraz możemy podać sobie ręce i pracować wspólnie dla Polski. Symbol, że nie musimy już ze sobą ostro walczyć. Myślę, że sytuacja Rafała Trzaskowskiego była trudna i dlatego nie skorzystał z zaproszenia. Czy popełnił błąd? Nie wiem. Ja go rozumiem. Było mu ciężko, bo nie wiedział w jakiej roli występuje – czy już gratulować zwycięzcy, czy jeszcze coś się odwróci? Ale też zaproszenie zostało wysłane przez aktualnie urzędującego prezydenta.

Czy możliwa do spełnienia jest deklaracja prezydenta Andrzeja Dudy, który powiedział, że „nie będzie zgodności poglądów, ale proszę o wzajemny szacunek. Darzę szacunkiem wszystkich Polaków, niezależnie od ich poglądów.” Realny obraz, czy też tylko marzenie?

Myślę, że bardzo dobrze, że prezydent to powiedział. Wydaje mi się, że on tak myśli. Wyraźnie było widać w jego działalności, że on rzeczywiście z równym szacunkiem podchodził do wszystkich, także podczas wieców. Jako jedyny kandydat potrafił podejść do przeciwników i z nimi porozmawiać. Także z jego strony jest to szczere, ale czy zostanie podjęte w działaniach jego przeciwników – tego nie wiem. Obawiam się, że nie. Poza tym, są pewne sfery, jak na przykład gender czy LGBT, które są bardzo zastanawiające. Jak można organizować życie społeczne na pierwszy plan wysuwając elementy seksualne? Wokół tego nie można budować struktury w obywatelskim państwie. A tak się u nas dzieje, bo niektóre partie w oparciu o takie programy próbują funkcjonować. To jest postawione na głowie. Z takimi ludźmi porozumienia nie będzie, bo nie może być.

https://radiopoznan.fm/n/sX9e4I
KOMENTARZE 1
Michal Zielinski
Tradycyjnie 13.07.2020 godz. 15:08
profesorze są już takie osoby , "najlepsi eksperci" posłowie i dziennikarze , co wszędzie widzą szwindel i oszustwo , tworząc teorię spiskową. Obrzydzenie bierze kiedy budują swój obraz jako święte i w łasce uświęcającej osobniki!!!