NA ANTENIE: THE PIPER'S CALL (2024)/DAVID GILMOUR
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Prof. W. Ratajczak: "To jest rodzaj szantażu moralnego"

Publikacja: 08.03.2021 g.20:28  Aktualizacja: 08.03.2021 g.20:38
Poznań
Dominikanin Ojciec Tomasz Dostatni na łamach Wyborczej bezpardonowo próbuje zdyskredytować etyka i moralistę, księdza profesora Pawła Bortkiewicza. Gościem Wielkopolskiego Popołudnia był historyk literatury, prof. Wiesław Ratajczak z Instytutu Filologii Polskiej UAM.
radio poznań mikrofon - Kacper Witt
Fot. Kacper Witt

Roman Wawrzyniak: Nie będę Pana pytał o tę, jak to nazywają, „psudosektę” tzw. „zwykłych księży”, bo to pytanie być może bardziej do politologa. Chciaż bez tego kontekstu też pewnie będzie trudno ocenić list dominikanina na łamach antypolskiej i antychrześcijańskiej Gazety Wyborczej. Pozwolę sobie jednak przypomnieć, że rzecznik dyscyplinarny Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego powołał ks. prof. Pawła Bortkiewicza, Chrystusowca z Poznania na recenzenta słów ks. prof. Alfreda Wierzbickiego. Jak Pan profesor ocenia tę próbę zdyskredytowania wyśmienitego teologa, etyka i moralistę ks. prof. Bortkiewicza?

Prof. Wiesław Ratajczak: Uważam, że jest to dość niebezpieczny proces. To znaczy wyciąganie fragmentów z wystąpień publicystycznych, felietonów ks. prof. Bortkiewicza, tworzenie wokół niego pewnej negatywnej aury, co ma go pozbawić prawa do wypowiadania się w dziedzinie, którą uprawia wiele już dziesięcioleci czy w której posiada wiele publikacji. Ks. prof. Bortkiewicz został powołany przez rzecznika dyscyplinarnego KUL-u po to, żeby sprawdzić na ile wypowiedzi publiczne ks. prof. Wierzbickiego są zgodne lub nie są zgodne z nauczaniem Kościoła. Jest to typowa procedura dla teologa i ks. prof. Bortkiewicz ma do wykonania tego zadania pełne kompetencje.

Czy KUL ma w ogóle prawo poprosić niezwiązanego z uczelnią eksperta - jakim niewątpliwie jest ks. prof. Bortkiewicz - o ocenę swojego pracownia

Oczywiście tak. Byłoby to wręcz nieorzystne, gdyby o taką ocenę poproszono kogoś z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego lub nawet środowiska lubelskiego. Zapewne to, że sięga się po uczonego z innego ośrodka, jest w tym przypadku bardzo właściwe. Dodam, że to jest postępowanie wyjaśniające, a nie dyscyplinarne. Być może, po zgromadzeniu  dokumentacji, rektor KUL podejmie następne kroki. W tym momencie, wobec pewnego zaniepokojenia i kontrowersji, jakie wzbudzały słowa ks. prof. Wierzbickiego, rektor KUL postanowił rzecz wyjaśnić między innymi poprzez takie czynności, o jakich rozmawiamy.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz jest - można powiedzieć - jedną z jaśniejszych postaci polskiego Kościoła, ale też jest znanym publicystą nie bojącym się nazywać rzeczy po imieniu. Czy nie mamy w tym piśmie ojca Dostatniego jakiejś manipulacji, kiedy przywołuje słowa ks. Bortkiewicza o opozycji, ale oczywiście kontekstu już nie tłumaczy, bo efekt ma być taki, jaki ma być.

Te słowa pojawiają się w kontekście szerszym, całego zdania. Przyznaję, że nie jestem entuzjastą finału tego felietonu, w którym pada zdanie o kabaretach za więziennym murem. Ale warto przypomnieć, że słowa, za które o. Tomasz Dostatni krytykuje ks. Bortkiewicza - „Banda przygłupów” - w kontekście brzmią tak: „Wielu z nas zapamięta tych ludzi, przepraszam za określenie, jako bandę przygłupów, ale...”. Czyli od tego określenia „banda przygłupów” ks. Bortkiewicz się odcina po to, żeby pokazać, że działania tych ludzi, pewnych członków opozycji, bo przecież nie jest mowa o wszystkich, którzy są krytyczni wobec rządu, ale wobec tych, którzy na przełomie 2016 i 2017 roku zainicjowali te działania, które pod nazwą „puczu” w historii ostatnich lat zostały zapisane. „Te działania należy potraktować poważnie” - zwraca uwagę ks. Bortkiewicz - „To nie jest banda przygłupów można byłoby tak powiedzieć”. Tymczasem wyjmuje się te dwa słowa z felietonu i ogólniając zarzuca ks. Bortkiewiczowi, że wszyscy, którzy inaczej myślą niż on, są przez niego w ten sposób obraźliwie nazywani. W istocie ten felieton, do którego się teraz odnosimy, jest bardzo emocjonalny. Wynika też z nastroju tamtego czasu. Przypomnę, że podjęto wtedy próbę zablokowania budżetu państwa, co miało skutkować bardzo poważnym kryzysem w Rzeczpospolitej.

Dlatego też pozwoliłem sobie na to zwrócić uwagę, bo też rzuciło mi się to w oczy. Ojciec Dostatni próbuje przykleić taką łatkę ks. prof. Bortkiewiczowi - „znanego publicysty Radia Maryja”. Przecież doskonale wie, że ks. prof. Bortkiewicz jest często proszony o komentarz także przez wiele innych portali czy mediów.

To ma też stygmatyzować w kręgu adresatów tego pisma. To też jest zastanawiające, dlaczego chcąc zniechęcić ks. prof. Bortkiewicza do wykonania tego zadania, zleconego przez KUL, zwraca się do niego na łamach Gazety Wyborczej. Trudno przecież przypuszczać, by użycie tego medium szczególnie przekonało ks. Bortkiewicza. Ma to być raczek tekst rozpoznawalny w środowisku, do którego o. Dostatni należy czy przez które chce być szanowany. W tym środowisku określenie „publicysta Radia Maryja” działa stygmatyzująco i wykluczająco. Kogoś takiego w żadnym razie nie można traktować poważnie, z kimś takim nie można polemizować. Ktoś taki traci kompetencje naukowe przez sam fakt ogłaszania felietonów na łamach czy falach Radia Maryja.

W mniemaniu autora tych słów domaganie się w artykule, o którym rozmawiamy, rezygnacji z funkcji recenzenta słów ks. prof. Wierzbickiego, o którą - co warto podkreślić - został poproszony ks. Bortkiewicz, ma być papierkiem lakmusowym wiarygodności ks. Bortkiewicza. Czy to nie jest jawna próba cenzurowania i kneblowania ust eksperta, który ma odwagę jasno głosić nauczanie Kościoła?

To jest rodzaj szantażu moralnego. Teraz można by pomyśleć – kto następny? Jeśli w istocie ks. Bortkiewicz odmówił prośbie rektora KUL-u, to zapewne ta prośba zostałaby skierowana do następnego teologa i znów podjęta zostałaby procedura sprawdzania, czy 5 – 6 lat temu nie padły z ust tego teologa czy duchownego jakieś słowa, które można by użyć przeciwko niemu.

Chyba, że byłaby to osoba z grona tak zwanych „zwykłych księży”.

No tak. Oczywiście o. Dostatni ma jak najbardziej prawo do wypowiadania swojego zdania, ale myślę, że warto, żeby poczekał na tę opinię i do niej się ustosunkował.  Wtedy warto sprawdzić, czy kompetencje teologiczne ks. Bortkiewicza okazały się wystarczające do bezstronnego, w pełni obiektywnego i dogłębnego wykonania tego niełatwego zadania, jakie przed nim stanęło.

Mam wrażenie, że była to zaplanowana akcja, bo odezwał się również sam ks. prof. Wierzbicki, który na portalu Więzi mówi tak: „Decyzję o powołaniu ks. Bortkiewicza na biegłego w mej sprawie przyjąłem z przerażeniem. Proszę wybaczyć mało dyplomatyczny język, podobnym do tego, jakie przeżywa człowiek spotykający w ciemnej, ciasnej uliczce nasłanego nań oprycha”. Dla mnie jest to porównanie ks. Bortkiewicza wprost do oprycha. To jest chyba jednak jakaś przesada w tych wszystkich ocenach i wzajemnych uprzejmościach.

Jest to rzeczywiście efekt nieco kabaretowy.

https://radiopoznan.fm/n/Jp4kYE
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Piotr Pazucha 09.03.2021 godz. 10:42
No cóż, o. Dostatni stracił okazję by milczeć. A powinien, bo od lat u dominikanów źle się dzieje: takim papierkiem lakmusowym są losy inicjatywy lednickiej o. Góry...