Leopardy na remont do Poznania?


Protestowali, bo tam odbywała się konferencja o eksploatacji i oddziaływaniu zbiorników retencyjnych na tereny nizinne. Demonstrantów na obrady nie wpuszczono. Wobec tego protestujący stanęli przy drodze. Ich głos był donośny, bo woda spuszczana ze zbiornika retencyjnego w Jeziorsku zalewa ich łąki i pola. Temat wraca jak bumerang od wielu lat. Rolnicy są coraz bardziej niecierpliwi.
Protestujący przedstawiają prostą receptę na to jak rozwiązać ich problem. Według nich, zbiornik przed nadejściem fali powodziowej powinien być pusty, tak aby był w stanie przyjąć wielką wodę. Tymczasem według obradujących w Uniejowie specjalistów, żądania protestujących są nierealne. - Zbiornik nie może stać pusty i czekać na falę powodziową - mówi Cezary Siniecki ze Stowarzyszenia Techników Wodnych i Melioracyjnych.
Sprawę podtopień rozwiązało by stworzenie na terenach zalewowych polderu z prawdziwego zdarzenia. Przygotowuje się do tego Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu. Jednak aby tak się stało, trzeba było by wykupić tereny od gospodarujących tam rolników.
Samo wykupienie gruntów pochłonęłoby ponad 200 milionów złotych. Na razie rolnicy z Doliny Warty muszą uzbroić się w cierpliwość. Zapowiadają, że nie odpuszczą. Chcą dotrzeć ze swoją sprawą do rządu i parlamentarzystów.