Nie miało deski rozdzielczej, poduszka powietrzna była wydłubana, radio zwisało na kablach. Nie było też tapicerki drzwi, tunelu skrzyni biegów, fotela pasażera. Co ciekawe nie został zdemontowany, a wyrwany, pozostały po nim resztki gąbki i gołe czujniki na kablach.
Jak łatwo się domyślić, volvo nie miało aktualnych badań technicznych, a jego światła nie działały - mówi Marta Mróz z poznańskiej policji.
Okazało się, że kierowca poruszał się po drodze bez wymaganych świateł mijania. Na pierwszy rzut oka - poza światłami - auto nie budziło zastrzeżeń, dopóki policjanci nie zajrzeli do środka pojazdu. Okazało się, że samochód miał całkowicie zdekompletowaną deskę rodzielczą, wraz z kontrolkami i wskaźnikami, niesprawne wszystkie światła. Od roku nie miał też aktualnych badań technicznych.
"W rozmowie z policjantami kierowca zaznaczył, że właśnie jedzie do mechanika i elektryka" - dodaje Marta Mróz.
36-latek nie miał prawa jazdy. Dostał zakaz dalszej jazdy, mandat, a za przestępstwo złamania zakazu prowadzenia pojazdu grozi mu pięcioletnia odsiadka.