Zakaz pływania na kąpielisku na poznańskim jeziorze obowiązuje od czwartku. „Wygląda to jak scena z filmu Barei” – żartuje Jerzy Juszczyński.
Nudzący się ratownicy, pusty akwen, nad którym mają nadzór, a obok ludzie pływający mają to w za przeproszeniem w głębokim poważaniu, zresztą słusznie, bo woda już na pierwszy rzut oka, nawet dla nie będących fachowcami, jest widocznie przezroczysta
- mówi Jerzy Juszczyński.
Wodę pod mikroskopem oceniła Elżbieta Szeląg-Wasielewska z Zakładu Ochrony Wód UAM. Zamiast sinic wykryła nieszkodliwe dla człowieka zielenice. Pomiar przezroczystości jeziora wskazał ponad 4 metry.
Ocenę inspektorów z końca ubiegłego tygodnia podtrzymuje rzeczniczka prasowa poznańskiego sanepidu. „Nadzorujemy tylko kąpielisko” – podkreśla Cyryla Staszewska.
Nie polemizujemy z uwagami, jakie do nas są nadsyłane, że jezioro jest czyste. Nas interesuje jedynie woda w kąpielisku. Natomiast woda przy zaroślach czy w dużym jeziorze i na głębokości 4 metrów nas nie interesuje
- mówi Cyryla Staszewska.
Pracownicy sanepidu w oparciu o obowiązujące rozporządzenie stwierdzają zakwit sinic jedynie w oparciu o ocenę wizualną. To według badaczki z UAM mogło doprowadzić do pomyłki. Zielenice tworzą wolnopływające jasnozielone maty blisko wynurzonych roślin.
Jak ustalił nasz reporter, wypoczywający na plaży w Strzeszynku i tak wchodzą do wody, tuż za obszarem strzeżonego kąpieliska. Ratownicy i sanepid nie mogą w takiej sytuacji interweniować. Dziś miała odbyć się kolejna kontrola wody w Jeziorze Strzeszyńskim. Dotychczas zakaz pływania nie został odwołany.