Nie zmniejszają się kolejki w szamotulskim Wydziale Komunikacji

Przed sądem okręgowym trwa proces przeciwko byłym ochroniarzom Elektromisu oskarżonym o pomoc w porwaniu i zamordowaniu poznańskiego dziennikarza.
Po zniknięciu Jarosława Ziętary wielkopolska policja utworzyła specjalną grupę, która miała wyjaśnić okoliczności sprawy. Brano pod uwagę kilka hipotez, w tym samobójstwo i werbunek przez służby specjalne. Policja pytała o to ówczesny Urząd Ochrony Państwa, ale nie dostała jednoznacznej odpowiedzi.
Gdybym werbował człowieka, to bym światu nie ogłaszał, że on żyje i nie martwcie się o niego. To by się nie mogło udać. Jeżeli Jarosław Ziętara żyje, to nawet teraz po prawie trzydziestu latach ujawnianie tego może być niebezpieczne
- twierdzi były policjant.
Dodaje też, że nie ma jednoznacznych przesłanek, że dziennikarz został porwany i zamordowany po wyjściu z domu przy ulicy Kolejowej.
Dla mnie nie wyszedł z domu. Wyszedł z redakcji dzień wcześniej - to jest pewne. To co działo się później na Kolejowej, dla mnie jest jeszcze wielkim znakiem zapytania i nie wiem, czy policja wtedy nie popełniła dużego błędu.
W latach 90. wielkopolska policja nie rozwikłała tajemnicy zaginięcia Jarosław Ziętary. Obecnie sprawą zajmuje się prokuratura z Krakowa. Reporter śledczy Gazety Poznańskiej Jarosław Ziętara opisywał szarą strefę gospodarczą początku lat dziewięćdziesiątych. Do teraz nie znaleziono jego ciała. W poznańskim sądzie toczy się również proces przeciwko byłemu senatorowi Aleksandrowi Gawronikowi, który jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa Jarosława Ziętary.