NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Siostra z Broniszewic w Radiu Poznań: "My przyjmiemy każde życie"

Publikacja: 23.10.2020 g.19:45  Aktualizacja: 25.10.2020 g.14:02
Poznań
O decyzji TK w sprawie aborcji eugenicznej rozmawialiśmy z opiekunką z "Domu Chłopaków".
siostry dominikanki dom pomocy społecznej broniszewice - DPS Broniszewice
Fot. (DPS Broniszewice)

Dlaczego nie wolno zabijać niepełnosprawnych dzieci w łonie matki? Gościem Wielkopolskiego Popołudnia była siostra Tymoteusza Gil, dominikanka z Domu dla dzieci i młodzieży w Broniszewicach.

Roman Wawrzyniak: Siostra opiekuje się dziećmi - młodymi chłopcami - o bardzo różnym stopniu niepełnosprawności, również głębokim. Zadam fundamentalne pytanie: czy można któremuś z tych podopiecznych odebrać prawo do życia?

Siostra Tymoteusza Gil: Absolutnie nie. Ja zawsze, kiedy patrzę w oczy tego dziecka, to wydaje mi się, że ono ma takie samo prawo do życia i funkcjonowania w społeczeństwie, do dobrodziejstw, które posiadamy. W niczym nie jest gorsze. Zawsze powtarzamy, że na poziomie serca wszyscy jesteśmy tacy sami.

Jak wygląda życia dzieci, które przecież często są mocno upośledzone? Nie wiem, czy do sióstr docierają medialne wybryki lewicowe, ale feministki, czy lewica, czy nawet PO przerzucają się zdjęciami dzieci upośledzonych, które mają być argumentem, że nie powinny się narodzić.

Kiedy zaczynałyśmy pracę w Broniszewicach, w Domu Chłopaków, zastanawiałyśmy się, co możemy dać chłopakom z tą głęboką niepełnosprawnością. Nie do końca byłyśmy chyba też poinstruowane, co należy robić i, jak te dzieci wyciągać z niepełnosprawności, na ile się to da. W pewnym momencie odkryłyśmy, że istnieje coś takiego, jak komunikacja alternatywna, założyłyśmy swoją szkołę. To było niesamowite, gdy zobaczyłyśmy, że dzieci z głęboką niepełnosprawnością potrafią się z nami porozumiewać, że one się do nas uśmiechają, słyszą nas, są w stanie wybrać kolor kurtki, mają swoje ulubione filmy. Są chłopcy, którzy - wydawałoby się, że tylko leżą w łóżku, często mówi się o nich, że są to rośliny, z czym my się absolutnie nie zgadzamy. Ci chłopcy lubią sport, mamy Kubę, który jest fanem piłki nożnej, śledzi wszystkie mecze. Jest taka prawda, że to nie oni mają się uczyć nas, ale my-ich. My musimy się nauczyć komunikacji z nimi.

To też nas wszystkich problem, żebyśmy umieli przyjąć te dzieci, żebyśmy umieli je wychowywać i okazać im miłość...

Żeby ta ustawa nie kończyła się tylko w momencie poczęcia, tylko, żebyśmy dali tym dzieciom i rodzinom wsparcie. Jesteśmy jak ambasadorki tych rodzin. Znam dużo matek, które do nas przyjeżdżają albo dzwonią i proszą o radę. One bardzo często zostają same, z dzieckiem, które bardzo kochają. Kiedy kobieta dowiaduje się, że urodzi niepełnosprawne dziecko to dostaje trzy informacje: że dziecko będzie niepełnosprawne, że może pani usunąć to dziecko i trzecia informacja, że to pani jest odpowiedzialna za to, że to dziecko będzie cierpiało. Apel, żeby nie zostawiać kobiet, żeby podpowiedzieć, że są takie domy, jak nasze, że my przyjmiemy każde życie.

Co wynika z kontaktów z tymi matkami? Czy któraś z tych matek byłaby w stanie dzisiaj, po latach opieki, pozbyć się tego dziecka?

Najczęściej mam taką informację, że ta mama urodziłaby jeszcze raz. Dałaby szansę dziecku, które nie jest gorsze. Sytuacja jest bardzo trudna, np. w tym miesiącu musieliśmy kupić specjalistyczne łóżko dla naszego chłopca, który wymaga solidnej rehabilitacji. Takie łóżko kosztuje 14 tys. zł. Aparat słuchowy, który musiałyśmy dołożyć, chociaż było dofinansowanie z NFZ, to po naszej stronie koszt 4 tys. zł. Takiej przeciętnej rodziny raczej nie byłoby stać na takie wsparcie dziecka, chociaż kochaliby je ponad życie.

To też pokazuje, jak wielka potrzeba jest dbania o te rodziny, prawda? Najbardziej przejmujące jest to, że te matki, mimo ogromnego wysiłku i dramatu, który przeżywały, mówią, że drugi raz by to dziecko urodziły. Może one powinny udać się na te wszystkie manifestacje z tymi różnymi wieszakami i dawać świadectwo. Wtedy ludzie by coś zrozumieli...

Być może, na pewno ta ustawa nie może mieć swojego finału przy narodzinach dziecka, ona musi nieść sobą coś więcej, żeby dzieci miały solidną opiekę, ale rodzice muszą mieć wsparcie.

Chciałbym o samym Domu też porozmawiać... Ilu macie podopiecznych w Broniszewicach? Jak można pomóc?

Mamy cały czas 56 chłopców, nasz stan jest 100-procentowy. Budujemy nowy dom, jesteśmy w trakcie, chcemy w przyszłym roku ten dom już uruchomić. To dom dla chłopców cierpiących na autyzm, którzy wymagają indywidualnej terapii. W naszym domu, dzięki temu, że mamy maluszki, zrobiło się bardzo głośno. Tym chłopcom z autyzmem takie warunki już nie służą.

A Siostry dzięki komunikacji alternatywnej to usłyszały?

Dokładnie. Ten dom będzie dla 12 chłopców z autyzmem. Tam będzie rehabilitacja i terapia.

W jaki sposób wspierać Was? Jak najlepiej?

Zapraszam na stronę www.domchlopaków.pl . Tam są wszystkie informacje o naszym domu, jakie metody stosujemy, żeby życie chłopców było piękne, żeby to był ich prawdziwy dom.

Można też kupić książkę "Bronki, siostry od wykluczonych". To opowieść o cudach, które dzieją się w Broniszewicach.

Tak, ta książka jest też na naszej stronie. Można ją kupić. Tam są bardzo interesujące rzeczy związane z tym, jak trudną drogę musiałyśmy przejść, aby ten dom powstał, ale również mam nadzieję, że będą takie momenty, w których będzie można się śmiać.

Jak zabezpieczacie się przed COVID-19?

Na razie nam się udało. Jesteśmy w pełni zabezpieczeni, dziękujemy wszystkim naszym darczyńcom, bo to dzięki nim od marca nie musiałyśmy rezygnować z tego, co zapewnia rozwój naszym chłopcom. Nasi dobroczyńcy o nas nie zapominali i cały czas nas wspierali - przesyłali nam płyn do dezynfekcji, rękawice. Jesteśmy zabezpieczone, dbamy o to, żeby wirus nie dostał się do domu. Ufamy, że tak będzie.

Dziękuję Siostrze za rozmowę.

Dziękuję, Szczęść Boże!

 

https://radiopoznan.fm/n/gyMnX0
KOMENTARZE 3
Anna Biernacka
Anna Biernacka 11.06.2021 godz. 14:56
Jakoś dręczy mnie pytanie - czy gdzieś jest też podobny dom dla dziewczynek? Czy dziewczynek z podobnymi trudnościami jest o tyle mniej, że nie ma takiej potrzeby? W domu dziecka, gdzie do czasu pandemii byłam wolontariuszką, jest całkiem sporo dziewczynek.
gromitowa
gromitowa 27.10.2020 godz. 10:11
Przecież to nieprawda, nie przyjmą wszystkich niechcianych upośledzonych dzieci, bo to DPS. Trzeba poczekać na miejsce, a potem za nie zapłacić. Dużo zapłacić, tyle co cała jedna pensja dobrze zarabiającej osoby.
Piotr Pazucha
Pozhoga 26.10.2020 godz. 10:02
Wspaniałe kobiety - prawdziwe.