Stu strażaków walczyło z pożarem hotelu w Śremie [AKTUALIZACJA]

Ogień objął 300 metrów kwadratowych jego powierzchni i przedostał się przez stropy na dwie najwyższe kondygnacje trzypiętrowego budynku. Niemal od początku pożaru na miejscu był dowodzący akcją młodszy kapitan Piotr Michalski.

Dach jest dwuspadowy, jak widzimy. Od tej strony tutaj wychodziły języki ognia na dach. Praktycznie jedna czwarta, połowa tego spadu dachu, jedna czwarta całości była objęta pożarem. Dymiło się z całego dachu, ale ogień wydostawał się z jednej czwartej powierzchni dachu. Ludzie byli na zewnątrz. Pięć osób wyszło samodzielnie. Szóstej osobie w trakcie wychodzenia strażacy pomogli wyjść z budynku

Okoliczni mieszkańcy powiedzieli nam, że w sobotę na dachu kładziono papę. - Kilka dni temu zakończył się remont wnętrz - potwierdziła pracownica hotelu.

Właśnie w czwartek wyszli malarze. Jesteśmy zdruzgotani. To jest straszne tyle ludzkiej pracy, tyle serca, tyle dobra włożone w to. Nie jestem gotowa na rozmowę.

Tej nocy w hotelu zameldowanych było czterdziestu gości, a wśród nich obcokrajowcy, którzy w chwili pożaru byli poza obiektem. Oprócz dachu spaliły się dwa najwyższe piętra, a cały obiekt zalany jest wodą.

Większość z ponad czterdziestu gości zameldowanych w hotelu Metropol w Śremie to uczestnicy imprezy tanecznej Amsterdam Dance Mission w Manieczkach. W chwili pożaru w pokojach było tylko sześć osób. Reszta, a wśród nich obcokrajowcy, była w Manieczkach. Nikt nie został poszkodowany. Gdyby pożar wybuchł później, mogło być groźnie - mówi biorący udział w nocnej akcji Jacek Błaszczyk z OSP Niesłabin.

Jeżeli to są osoby po jakichś imprezach, mogły być po spożyciu, bądź bardzo zmęczone, to mogłyby nie odczuwać zapachu i mogłyby się nie pobudzić. Wtedy mógłby być naprawdę problem, bo przybyliśmy tutaj praktycznie bardzo wcześnie, a pożar był już mocno rozwinięty. 

Hotel Metropol nie nadaje się do użytku. Jak powiedział nam Jacek Błaszczyk, spaliły się dach i pokoje, a w całym obiekcie stoi 10 centymetrów wody.