"Biało - czerwona". Wystawa poświęcona fladze państwowej

Inicjatorem zmian był radny PiS Michał Grześ. Podkreślał, że obecnie część restauracji nie może podawać alkoholu, bo nie ma uprawnień. - Kiedy ktoś chce wino do obiadu, to nie można mu tego podać. Myślę, że kultura spożycia alkoholu w restauracji jest większa niż na parapecie sklepu spożywczego - tłumaczy Grześ.
Pomysł poparła większość radnych. Przeciwko było dwóch radnych PiS (Janusz Kapuściński i Michał Boruczkowski) oraz Tomasz Kayser z Poznańskiego Ruchu Obywatelskiego. Ten ostatni uważa, że potrzebne są inne zmiany - dające gminom większą swobodę w określeniu zasad sprzedaży alkoholu. Kayser uważa też, że z większego limitu mogą skorzystać różnego rodzaju punkty gastronomiczne. - Gastronomia to restauracje, ale też bary szybkiej obsługi, które służą do sprzedaży mocnych alkoholi dla ludzi, którzy chcą szybko i dużo wypić, a nie spożywać dobre wino do obiadu - mówi Kayser.
Radni nie zmienili liczby koncesji na sprzedaż alkoholu w sklepach. Obecnie trunki może sprzedawać 1050 punktów w całym mieście.