Jego przedstawicielka, Anna Chmura wyjaśnia, że chodzi o bezpośrednie połączenie z Piły do Chodzieży i z powrotem. Podróżnych było coraz mniej, wybierali kolej, aż wszystko przestało nam się opłacać – mówi Chmura.
Połączenie z Chodzieżą zostało w dużej mierze zlikwidowane z uwagi na brak frekwencji, a w związku z tym niską rentowność wykonywanych połączeń. Równolegle przebiega linia kolejowa, która po prostu przejęła naszych pasażerów.
- powiedziała Chmura.
Inaczej sprawa wygląda z miejscowościami, przez które linia kolejowa nie przebiega. Tam jedyna możliwością dotarcia do Piły czy Chodzieży był autobus. Starosta chodzieski Mirosław Juraszek twierdzi, że decyzja przewoźnika go zaskoczyła. "My musimy dbać przede wszystkim o naszych uczniów, więc sprawdzamy, jak to wpłynęło na ich możliwości komunikacyjne" – mówi Juraszek.
Są miejscowości jak Kamionka czy Nietuszkowo. Lokalnym mieszkańcom jest daleko zarówno do dworca kolejowego w Chodzieży, jak i stacji kolejowej w Milczu. Do tej pory z tamtych stron otrzymałem tylko jeden sygnał, o chłopcu, który dojeżdża do szkoły mundurowej w Pile. Więcej sygnałów nie mam, niemniej jednak jesteśmy w trakcie analiz i zbierania ankiet szkolnych, które mają wskazać, jak duży jest to problem. Jakie problemy mają mieszkańcy, ilu w tym jest uczniów
- dodał starosta.
Starosta zaznacza, że po zebraniu informacji przystąpi do rozmów z innymi samorządowcami. Jednym z rozwiązań może być Rządowy Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych, który umożliwia dofinansowanie nierentownych połączeń. PKS Piła zapewnia gotowość do rozmów.