Zaskakująca opinia biegłych w sprawie wypadku Anny Karbowniczak

O ustaleniach śledztwa pisze Głos Wielkopolski, w którym zatrudniona była Anna Karbowniczak. Kobieta była zapaloną cyklistką. We wrześniu, jadąc na rowerze, pod Budzyniem została śmiertelnie potrącona przez busa. Kierowca i jego pasażerowie uciekli. Jak pisze Głos Wielkopolski, prokuratura uznała jednak, że wyłączną winę za wypadek ponosi dziennikarka. Zdaniem biegłych miała wymusić pierwszeństwo wyjeżdżając z drogi podporządkowanej. Dlatego kierowcę Macieja N. zwolniono już z aresztu.

Najważniejszą wskazówką dla śledczych miała być analiza zapisów aplikacji sportowej, której używała Anna Karbowniczak.

Z tej analizy można odczytać trasę, którą się poruszała (Karbowniczak). Biegli uznali, że dojeżdżała do skrzyżowania z drogą główną i wymusiła pierwszeństwo

 - powiedział Głosowi Wielkopolskiemu prokurator Łukasz Wawrzyniak.

Śledczy zwolnili kierowcę, Macieja N. z aresztu. Ciążą na nim teraz zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczki z miejsca zdarzenia, zacierania śladów. Według Głosu Wielkopolskiego prawdopodobnie "odpadnie" mu najpoważniejszy zarzut, spowodowania wypadku.

Dziennik przypomina także okoliczności wypadku. "Zwłoki dziennikarki, na co dzień piszącej do "Chodzieżanina", znalazła przypadkowa osoba. Kierowca, który wiózł parę znajomych, uciekł. Potem do pobliskiego lasu przyjechał brat kierowcy. Następnie udali się do znajomego mechanika. Ich plan zakładał zacieranie śladów. Zaczęli naprawiać uszkodzenia busa. Zatrzymano ich w piątek, dzień po tragedii. Kierowca Maciej N. i jego brat Krystian byli pod wpływem amfetaminy. Mechanik również" - czytamy w artykule.